Życie w oborze - Dorota Frączek, Recenzja

Na pierwszy rzut oka to książka z czynnikiem ludzkim, przedstawiająca ``human story``, wyciskająca łzy. Poruszająca opowieść będąca świadectwem trudnej sytuacji kobiet - matek dzieci niepełnosprawnych. O tym jak ogromnym ciosem jest jeszcze dodatkowo posiadanie agresywnego męża- ignoranta stosującego nie tylko przemoc psychiczną oraz fizyczną, lecz także takie metody zemsty na kobiecie jak podpalenie samochodu czy też wytoczenie batalii sądowej mającej na celu pozbawienie opieki nad dzieckiem. Wszystko to są perfidne narzędzia uruchomione w celu stworzenia wizerunku wspaniałego, cudownego ojca, nieskalanej głowy rodziny, na potrzeby świata zewnętrznego: pracodawców, sąsiadów. Obraz szarości życia codziennego (obory) zdaje się jeszcze dopełniać wścibska teściowa, która swoją dociekliwością  co do polityki fiskalnej i monetarnej budżetu domowego dorównuje kontrolerom najbardziej znienawidzonych urzędów. Czego to się nie robi w celu zamaskowania bycia maminsynkiem... Jak chcecie dowiedzieć się jak to zostało obśmiane, koniecznie przeczytajcie.

Z drugiej strony, dzięki wewnętrznej sile autorki, jej otwartości i kreatywności, tytułowa ``obora`` jawi się jako kraina mlekiem i miodem płynąca. Jestem święcie przekonana, że dobro, które pani Frączek przekazywała wróciło do niej ze zdwojoną siłą, bo osobę wykazującą się ogromną duchownością nie opuściły siły do walki. Traktowanie bliźniego swego jak siebie samego, postępowanie według nauki i dogmatyki religii okazało się kluczem. Dlaczego, dla zachowania równowagi, nie wierzyć w ludzi mogących okazać się pomocnymi aniołami? Sama jestem przekonana o istnieniu osób emanujących pozytywną energią.

Czy można zaistnieć w branży restauracyjnej bez świateł fleszy i blasku jupiterów, bez porad wykreowanych gastronomicznych autorytetów?  Można. Autorka powieści „Życie w Oborze” stanowi na to najlepszy dowód, bo swoimi pomysłami mogłaby obdzielić wielu. Ośmielę się rzec nawet: to, co wydaje się interesem i źródłem dochodu okazuje się  bezpieczną przystanią, swojego rodzaju arką.

Bardzo dostrzegalnym motywem w tytule „Życie w Oborze” jest instytucja rodziny, najważniejsza kwestia: wspólne spożywanie posiłków przez wszystkich domowników. To czynnik konstruujący więzi od podstaw, najistotniejszy. Niech nikt wobec tego nie dziwi się, iż coraz więcej osób publicznych zwraca uwagę na to ważne zagadnienie wspólnego biesiadowania przy stole.

Szkoda, że autorce nie udało się zostać wykładowcą akademickim.

Monika Makowiecka

Komentarze
Jeśli jesteś człowiekiem to przesuń suwak w prawo
  PRODUKT TYGODNIA  
produkt tygodnia
  PORADY  
Kwasy w pielęgnacji zimowej - które wybrać i jak ...

Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...

Pogotowie kosmetyczne - regeneracja skóry zimą

Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...

Wyjątkowe zestawy prezentowe na każdą kieszeń - podaruj ...

Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...

  POPULARNE  
"50 twarzy Greya" - film: kto zagra główne role?
10 najmodniejszych stylizacji męskiego zarostu na 2016 rok
Nowe oblicze Greya - Recenzja
10 najdroższych perfum świata