Dodaj zdjęcie do galerii

ABY MÓC DODAĆ ZDJĘCIE DO NASZEJ GALERII MUSISZ BYĆ ZALOGOWANY.

Żurawina Develey

Chyba już mówiłam, że gotowanie nie jest zajęciem, które lubię najbardziej. Nawet jedzenie, to raczej dla mnie konieczność niż jakaś wielka przyjemność. Dlatego, nie dla mnie eksperymenty kuchenne, bo ja lubię szybko i treściwie a przede wszystkim, ma się udać czyli już musi być sprawdzone i niezawodne.

Kupując żurawinę develey’a, jęknęłam tak, że poł domu zleciało się, myśląc, że ktoś umarł. Wiedziałam bowiem, że będę musiała ugotować coś, co się będzie z żurawiną smakowo komponowało.

Na szczęście okres świąteczny, zobligował niemal wszystkie profile i blogi kulinarne do prześcigania się w wymyślnych przepisach. Wybrałam indyka faszerowanego suszem, bo jak wiadomo indyk, świetnie komponuje się z żurawiną. Myślałam, że żurawina będzie słodka do bólu i będzie raczej dekoracją niż elementem zjadliwym.

I otóż okazało się, że moje wspomnienia z żurawiną powinnam włożyć do lamusa, bo żurawina develey’a, to po prostu pyszna konfitura, którą zjadłam łyżeczką:) Absolutnie nie słodka, raczej kwaskowata, o idealnej konsystencji. A jak pachnie!!! Tak dochodziłam smaku, że zanim coś ugotowałam, zobaczyłam dno słoiczka:) Dobrze, że miałam drugi.

Mężczyznom i dzieciom nałożyłam na talerz niewiele, nawet nie mówiąc co to jest. Z ukrycia obserwowałam ich reakcje. I co zobaczyłam? Że żurawina z ich talerza, zniknęła jako pierwsza, a córka powiedziała; "nie wiem co to było to czerwone, ale było przepyszne":) Syn, typowy Tadek- niejadek, też zjadł ze smakiem i poprosił o dokładkę:) No i miał pecha chłopak, bo mamusia wszystko zjadła.

Reasumując; to jest przepyszne!!! Można oczywiście maścić tym sery czy mięso, ale ja tam wolę zjeść łyżeczką, prosto ze słoika i ten sposób polecam najbardziej:)

Monika Koprowska-Ludwig