To, że stajemy się lekomanami, to żadne odkrywcze stwierdzenie. W sumie nawet jestem w stanie zrozumieć sięganie po paracetamol, gdy w głowie huczy – mój próg bólu sięga najwyżej kostki od nogi. Jednak zupełnie nie rozumiem tego, że powoli stajemy się i suplementomanami – że pozwolę sobie na to małe słowotwórstwo.
NA SCHUDNIĘCIE, NA WIGOR, NA ENERGIĘ, NA SKÓRĘ, NA….
Na wszystko! Reklamy dosłownie atakują nas swoimi produktami. Chcesz słońca? Suplement diety ułatwiający opalanie. Pragniesz schudnąć? Żaden problem, z naszym superextra slim – coś tam (slim to konieczność w nazwie), organizm traktuje ociekające tłuszczem frytki jak plastry świeżego ogórka. Nie masz energii, by wstać z łóżka? Nie myśl, że ma to związek z toczącym się rozwodem, brakiem środków na koncie albo przedłużającą się, upierdliwą zimą – nie masz sił, bo brakuje Ci witamin! Jakich? Kogo to obchodzi, damy Ci od razu cały pakiet.
Ewentualnie, jeśli wraz z brakiem energii czujesz smutek (na pewno czujesz) proponujemy Nerwoend lub Smutek-stop. Sześć tabletek to trochę mało – warto więc dorzucić coś na poprawę kondycji włosów i paznokci, specjalny hiper środek ułatwiający zdanie egzaminów (jeśli ich nie masz, i tak warto, bo poprawia koncentrację), tableteczkę na dobrą pamięć, magnez, gdyby hiper pigułka jednak sama nie zdawała egzaminu, coś do ochrony wątroby, bo inaczej goście nie będą nas odwiedzać, coś już po zjedzeniu, bo ochrona to nie wszystko.
W końcu, na sam deser, złota pigułka chroniąca stawy i pozwalająca nam zastępować ojca wnuczce – jeśli wierzyć reklamie (swoją drogą, córce warto podać coś na uspokojenie, bo mamusia może ją już drażnić). Masz pytanie, czy po tak sporej porcji starczy Ci w żołądku miejsca na jedzenie albo – czy to wszystko w ogóle jest bezpieczne? Spokojnie, niedługo zapewne pojawi się suplement diety, zapobiegający powstawaniu w naszej głowie dziwnych, niepotrzebnych pytań zagrażających portfelom producentów.
PRZED UŻYCIEM SKONSULTUJ SIĘ…
Doprawdy, z nieznanych powodów wszyscy uważamy się za lekarzy. Mimo tego, że jak byk w każdej reklamie cudownego specyfiku stoi wskazówka o konieczności konsultacji lekarskiej, traktujemy ją jak tło. Z jednej strony, to nic dziwnego – coś, co powtarzane jest bez przerwy, przestaje zwracać naszą uwagę. Z drugiej, czy rzeczywiście tak bardzo brakuje nam instynktu samozachowawczego, by nie słyszeć, że coś może zagrażać nie tylko naszemu zdrowiu, ale nawet życiu?
Osobiście mam niezwykle krótką pamięć, co w przypadku zażywania suplementów diety jest w sumie nie tak złe. Mianowicie, jeszcze jakiś czas temu, gdy reklamy suplementów nie były tak namolne, sama skusiłam się na kupno środka mającego zagwarantować mi włosy Tiny Turner i skórę Halle Berry. Kupiłam, przez pierwszy tydzień zażywałam regularnie, niczym inne pigułki, potem stopniowo zapominałam, by w końcu zupełnie nie pamiętać o różowym pudełku z magicznymi pastylkami.
W sumie dobrze. Bo, jak wiem już z cała pewnością, suplementy diety nie są nam potrzebne tak bardzo, jak sądzimy. Po drugie, znacznie lepsze dla organizmu są witaminy i składniki odżywcze w pożywieniu, w końcu, po trzecie – suplementy diety rzeczywiście mogą nam zaszkodzić. Kto nie wierzy, niech poczyta o hiperwitaminozie – ot, choćby na Wikipedii.
SOBIE MOŻNA OSZCZĘDZIĆ, ALE DZIECKU?
Jak najbardziej! Może tylko dla mnie przerażające są te wszystkie gumiżelki i inne pierdoły, które przypominają smakiem i wyglądem słodycze. Oczywiście, że nasza pociecha sięgnie po nie z ochotą – jednak być może nawet wtedy, kiedy byśmy tego nie pragnęli i w ilościach, które mogłyby być niebezpieczne. W końcu mamusia i tatuś mówią, że to witaminki, słodkie, pyszne, spróbuj – proszę!
Na wielu ulotkach suplementów diety dla dzieci (jestem na tyle upierdliwa, by je czytać), zamieszczona jest informacja o tym, że zażycie ich polecane jest w okresie zwiększonej zachorowalności/osłabienia organizmu. Czyli na przykład w stanach przedłużających się chorób, a nie z powodu jesieni! Jeszcze bardziej drażnią mnie wszelkie środki wzmagające apetyt u dzieci. Czasem wygląda to następująco: w wieczornych wiadomościach słyszymy informację o niepokojąco dużej ilości otyłych dzieci, dziesięć minut później oglądamy reklamę środka pobudzającego apetyt. „By niejadek zjadł obiadek” – zachęca jedno z haseł. Ok, pomyślałam, muszę przyznać, że i moja najsłodsza pociecha serdecznie odmawia zjedzenia co konkretniejszych posiłków. Ok, może rzeczywiście potrzebuje czegoś „zachęcającego” do jedzenia.
Przy okazji kontrolnej wizyty u lekarza nie omieszkałam o to spytać. I co? I pstro, producent nie zarobi. Lekarz z cała stanowczością odradził mi podawanie jakikolwiek suplementów, jeśli wyniki badań lekarskich są w normie. Moje wątpliwości potraktował na tyle poważnie, że zważył mojego chudzielca (okazało się, że dziecię ma wagę w normie) i wypytał o co, co ma pociecha wsuwa najchętniej. Z początku rzekłam odważnie – naprawdę, on nie je prawie nic! Spryciarz zaczął zadawać pytania – a banany? Może herbatniki? Sok przecierowy?
Z każdym kolejnym pytaniem zaczynałam nabierać barwy buraczków, których stanowczo odmawia mój syn. Bo on nie ma problemu z niejedzeniem – ma problem z tym, żeby poczuć głód. Na usprawiedliwienie dodam, że „ma” to postać przeszła, bo po tym, jak skończyły się przekąski, moje dziecko potrafi zjeść jedną trzecią porcji obiadu. Skoro według lekarza to w zupełności starczy – nie będę się kłócić, to nie ja kończyłam medycynę.
ZAMIAST PIGUŁKI – JABŁKO
Nie dajmy się zwariować. Jesteśmy niecierpliwi – przyznam bez bicia, że osobiście nie cierpię czekać. Jednak nie wierzę, że można mieć coś ot tak, za połknięciem pigułki. Wierzę natomiast, że połykając ich nadmiar, można szybciej niż zwykle nadszarpnąć sobie zdrowie.
Karolina Wojtaś
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...