Wydaje się, że nie można o nim zapomnieć. Lawinowo wystawiane serduszka, czerwień wystaw, pocałunki, kwiaty, reklamy… Walenty ze swoim świętem bynajmniej nie przejawia skromności. Jakie zatem musi być zdziwienie i żal kobiety, której to mężczyzna najzwyczajniej w świecie… zapomniał kupić prezentu! Nie chodzi o drogą biżuterię i zmiękczające serce pudełko obite zamszem. Nie chodzi już nawet o bukiet kwiatów tak wielki, jaki dostała kadrowa z naszej firmy. Nasz mężczyzna po prostu zapomniał, więc nie dał nam nawet przygryzionej czekolady. Pojawia się rozczarowanie (tym większe, im większego prezentu się spodziewałyśmy, zatem najdotkliwiej rzecz boli wieczne „jeszcze-nie-narzeczone”). Niektóre panie twierdzą wręcz, że czują się upokorzone. Tylko czy któraś z dam zadaje sobie w ogóle pytanie, o co się złości? Co o naszym związku mówi nam nasze zachowanie w Walentynki, w momencie, kiedy towarzysz naszej doli i niedoli zapomniał o tym święcie?
WSZYSTKO ZALEŻY OD…
…rodzaju związku, oczywiście. Weźmy pod lupę stare, dobre małżeństwo. Dobre tylko z rozpędu nazewnictwa, bo dalej już dobrze nie jest. Seks odbywa się tylko raz na kilka miesięcy, ze strachu przed zanikiem co niektórych narządów, w dodatku sprawa zaczyna się na tyle szybko, by zdążyć przed końcem reklam. Ona ma do niego okropny żal właściwie o wszystko – zarobki/wygląd/zachowanie wobec niej (a jakże)/wychowanie dzieci itd. On uważając ją za zrzędliwą „starą” czmycha co i rusz na piwo z kumplami. Lub zalega z tymże trunkiem przed telewizorem, rozkoszując się karą za swoje byle jakie jestestwo – karą w postaci milczącego focha, oczywiście.
Żyją tak sobie nasze gołąbeczki, czy raczej wróbelki (wszak lepszy wróbel w garści…) przez cały rok, aż tu nagle nadchodzą Walentynki. On zapomina lub ma to w poważaniu, ona ma powód do tego, by ponownie zamilczeć, przed tym jednak oczywiście wyrzucając jak z armaty sto wyrzutów. Nie z powodu Walentynek, lecz z powodu swojego życia – o nim jednak nie mówi się tak łatwo. A gdyby nasz pan wróbelek jednak nie zapomniał i przytachał ze sobą bukiet pięknych róż? Ba, gdyby nawet, chcąc odświeżyć te i owe funkcje narządów, udał się do jubilera na rogu? Prawdopodobnie byłoby rzeczywiście miło, może nawet sam seks trwałby nie cztery, a czternaście minut. Bo nasza pani wróbelkowa poczułaby się doceniona i przede wszystkim, mogłaby się małżonkiem (a raczej prezentem) pochwalić przed koleżankami. Dodając oczywiście – „choć raz zrobił coś porządnie” i nie zapominając wtrącić kilka słów o tym, jaki to pan wróbelek doskonały nie jest.
Walentynki nie są w tym przypadku Świętem Zakochanych. Są komercyjną, zawieszoną w czasie maszyną nabijającą kobzę kwiaciarniom i koncernom produkującym krowiastą czekoladę. Dla państwa wróbelków dzień ten mógłby się nazywać „Wróbelinki”, a tak z ich miłością nie miałby nic wspólnego – bo jej po prostu nie ma. I gdyby być zupełnie szczerym, to zamiast głębokiej obrazy, małżonka wróbelka powinna czuć ulgę. Może nie żyje w związku przepełnionym uczuciem, ale chociaż nikt nikomu nie próbuje mydlić oczu. Dlaczego tak nie jest? Ponieważ tak odważne przyznanie się do braku uczucia pewnie pociągnęłoby za sobą kolejne kroki. Tymczasem foch, czyli oszukiwanie samego siebie, pozwala nam na ciągłe tkwienie w bezsensownym, ale znanym, elemelkowym związku.
W INNYM GNIEŹDZIE
Wiele małżeństw zastanawia się nad tym, czy też są „dobrzy” jako para. Słyszymy słowa w stylu: „Niektóre pary nie potrzebują Walentynek. Po co sztucznie świętować, skoro kochają się na co dzień?”. Oczyma wyobraźni ich widzimy – zakochane gołąbeczki, które w każdą sobotę idą razem do kina, do restauracji, za rączkę, uśmiechnięci. Zapewne się nie kłócą, on pamięta o jej urodzinach, imieninach, ba! Robi jej ciągle prezenty bez okazji. Ona po całym dniu pracy ma energię na trzy nowe seksualne pozycje, ponieważ już jeden jego dotyk rozpala ją już od tak wielu lat.
Kiedy on gotuje, ona mówi mu: „głuptasku, uważaj z tym sosem, jest pyszny, ale właśnie wyczyściłam blat”. Kiedy ona się złości (oczywiście w uroczy sposób), on szybko rozśmiesza ją łaskotkami. I tym podobne bzdury, które można określić jako pitu pitu – bo takie związki nie istnieją. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie my należymy do kategorii gołąbeczków. Czyli tych, którzy pokłócą się tak, że iskry lecą, ale kiedy jedno zaśnie na kanapie, drugiej cicho przykryje go kocem.
Że kupujemy baton Twix, bo choć małżonek mówi, że nie ma ochoty, to znamy go doskonale i wiemy, że zje nam połowę. Że jakoś z automatu, kiedy oglądamy film, to jedno opiera się o drugie, a seks, choć już nie tak częsty, jak kiedyś, nadal bawi i po prostu sprawia przyjemność. Stare dobre małżeństwo nie robi sobie serduszek z ketchupu, ale robi sobie kanapki takie, jakie lubi druga osoba. Nie szepcze sobie na dzień dobry: „kocham cię!”, ale dzieli jajecznicę podczas smażenia, tylko do połowy dodając cebulę – wszak druga osoba za nią nie przepada.
Dobre małżeństwo to nie koniecznie ci, którzy kochają się przy świecach i nastrojowej muzyce. Ale mąż, przechodząc obok żony, klepie ją w tyłek z szelmowskim: „Ha, jeszcze jędrne!”. A ona tylko udaje, że się złości, bo tak naprawdę cieszy ją ta jego miła bezczelność. Jak w tym wszystkim umieścić złość na niepamięć? Rzeczywiste pretensje o walentynkowy prezent, który nie został szybko kupiony w hipermarkecie? Cóż, wielu z nas zapewne nie widzi w sobie wielce zakochanych gołąbków. Lecz gdyby zabrakło nam jajecznicy bez cebuli, zrobionych kanapek i codziennych czułych gestów, może poczulibyśmy się jak inny ptak - jedna z papużek nierozłączek, pozostawiona sama sobie. I mając to na uwadze, schowajmy złość do kieszeni, pogróźmy palcem zapominalskiemu i wyjmijmy dobre wino. Z pewnością takie zachowanie powiem o naszym uczuciu więcej, niż najpiękniejszy prezent.
Karolina Wojtaś
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...