Uczta z Livio - Recenzja

Livio to marka, oferująca linię keczupów i majonezów, która, w 2011 roku dołączyła do rodziny Lisnera.

Marka mi zupełnie nieznana, bo zachowując wierność klanom Heinz i Hellmans, nawet nie próbuję sięgać wzrokiem w regiony, których nie ma na mojej mapie. Będąc osobą z przyzwyczajeniami ciężko mi zaakceptować "intruzów" w mojej letniej kuchni. Z drugiej strony wiem, że rutyna zabija i żeby życie miało smaczek, raz... Heinz a raz "Liviaczek"

Produkty postanawiam poddać testowi grupowemu pewnego wakycyjnego wieczora, kiedy to świętujemy razem z rodziną i przyjaciółmi podwójną czterdziestkę, imieniny, trzecią rocznicę ślubu i wyjazd na inny kontynent.

Tłem dla Livio są olbrzymie steki T-bone.

Dla tych, którzy po terytorium steków poruszają się trochę niepewnie, wyjaśnienie. Otóż steki "T-bone" zawdzięczaja swoją nazwę szczególnemu rodzajowi cięcia, które pozostawia wewnątrz steka kość w kształcie litery T. Większa część mięsa po jednej stronie kości to rostbef, natomiast po drugiej stronie znajduje się część polędwicy. Jedna sztuka waży zazwyczaj ok 0,5-0,7 kg.

Oprócz steków na stole lokalne, prowansalskie przysmaki, organiczne wino i domowa cytrynówka. Wokół stołu Belgowie, Angielka, Włoch i Polacy.

Majonezożercy Belgowie idą na pierwszy ogień i oto co sądzą o majonezie tradycyjnym: "Zbyt jajeczny i mało esencjonalny". "Do mięsa może być, ale do frytek już by się nie nadawał".

W kolejce Polacy, którzy gotują dużo, na gotowaniu się znają wyśmienicie i, od czasu do czasu, kręcą własny majonez: "Bardzo dobry. Prawdziwy majonez, bardzo jajeczny - prawie jak domowy". "Można wyczuć w nim wszystkie składniki, które w domowym majonezie być powinny".

Moja mama, która majonez uwielbia i gdyby mogła, jadłaby nawet ciastka z majonezem, jest zachwycona: "Pyszny!"- i to mi wystarczy.

Angielka, jak to Angielka, z właściwą sobie rezerwą, stwierdza: "Niezły. Naprawdę niezły.". Ja zdania nie mam, bo majonezu nie lubię i nie jadam. Pozostaje mi więc zawierzyć opiniom ekspertów.

Majonez nie zawiera sztucznych barwników, sztucznych aromatów, zagęstników oraz konserwantów. Cena za 400ml to 5,90 zł.

Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe czynniki wystawiam majonezomi tradycyjnemu Livio ocenę : 4.5/5.

Krem sałatkowy testuję tylko ja, bo jakoś nie ma innych chętnych. Przyzwyczajona do oryginalnego kremu sałatkowego, czyli "salad cream`u", który pochodzi z Wielkiej Brytanii i liczy już sobie prawie 100 lat, spodziewam się liviovego odpowiednika. Oryginalny, brytyjski, krem sałatkowy to emulsja bardziej niż krem, w skład której wchodzą:

  • woda
  • olej
  • żółtko
  • ocet spirytusowy
  • cukier
  • musztarda
  • sól

Krem sałatkowy jest dużo lżejszy niż majonez i ma bardziej wyrazisty smak. To właśnie salad cream i nic więcej, dodaje się do słynnej kapuścianej sałatki coleslaw. Ja salad cream mogę jeść ze wszystkim i nigdy mi się nie nudzi. A najlepiej smakuje z frytkami albo na delikatnie przypalonym toście!

Moje oczekiwania wobec Livio są więc wysokie. Otwieram słoik, wkładam do niego dużą łyżkę i...pierwszy zawód: produkt jest bardzo gęsty, łyżka w nim stoi tak jak w słoiku z majonezem, a tradycyjny salad cream powinien być lejący. W smaku żadna rewelacja: wciąż bardziej majonez niż krem sałatkowy. Można wyczuć trochę odważniejszą nutę, ale nie jest ona wystarczająco wyraźna.

Na podniebieniu pozostaje ciężkawy, majonezowy osad. Tak jak jego kolega majonez, krem sałatkowy nie zawiera sztucznych barwników, sztucznych aromatów oraz konserwantów.

Mój dylemat jednak to fakt, że z kremem sałatkowym Livio nie zrobilibyśmy dobrego coleslawa. Cena za 400ml to 4,40zł.

Ponieważ jestem totalnie wypaczona i przez to mało obiektywna, próbuję o oryginalnym kremie sałatkowym zapomnieć, potraktować produkt Livio jako alternatywę dla majonezu i , w związku z tym, daję mu szansę i wystawiam ocenę: 3.5/5.

Ostatni w kolejce jest pikantny keczup. Opakowanie obiecuje, że keczup powstał z dojrzewających w słońcu pomidorów i jest wyprodukowany w 100% z naturalnych składników. Nie zawiera konserwantów, zagęstników, sztucznych barwników i aromatów.

Jedna butla ketchupu zawiera aż kilogram soczystych pomidorów! Sam opis kusi. Otwieramy i... Wszechobecny zachwyt. Keczup jest bardzo esencjonalny, niezwykle pomidorowy, pachnący czerwonymi owocami dopiero co zerwanymi, z krzaka (tak, tak, pomidor to owoc, nie warzywo) i cudownie pikantny, ale nie na tyle, żeby zabić smak pomidorów czy mięsa.

Delikatnie szczypie w język i rogrzewa gardło, ale nie męczy. Powiem tylko tyle, że po jednym wieczorze w butelce zostaje 1/5. To chyba świadczy o walorach produktu. Cena za 460gr to 4,40zł. Ocena końcowa to BEZAPELACYJNE: 5/5 !

Smacznego!

Magdalena Milhoux
(ladylhoux.blogspot.com)

Komentarze
Jeśli jesteś człowiekiem to przesuń suwak w prawo
  PRODUKT TYGODNIA  
produkt tygodnia
  PORADY  
Kwasy w pielęgnacji zimowej - które wybrać i jak ...

Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...

Pogotowie kosmetyczne - regeneracja skóry zimą

Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...

Wyjątkowe zestawy prezentowe na każdą kieszeń - podaruj ...

Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...

  POPULARNE  
"50 twarzy Greya" - film: kto zagra główne role?
10 najmodniejszych stylizacji męskiego zarostu na 2016 rok
Nowe oblicze Greya - Recenzja
10 najdroższych perfum świata