Airbrush Legs (Rajstopy w spray'u) Sally Hansen to produkt, który miałam przyjemność przetestować. Estetyczne, małe, praktyczne opakowanie wzbudziło moje zaufanie, jak się później okazało całkiem słusznie.
Najważniejsza rzecz to przeczytać instrukcję i nakładać spray najpierw na dłonie, a następnie na nogi. Z obawy, że na rękach mogą pozostać palmy założyłam rękawiczki jednorazowe co istotne nie wpłynęło w żaden sposób na nakładanie produktu oraz efekt końcowy.
Spray jest wydajny, idealnie się rozprowadza, zgodnie z opisem nie pozostawia smug a uzyskany odcień jest naprawdę naturalny. Dla mnie bardzo istotne było to, że nie posiada on ciążliwego zapachu, ktory często posiadają tego typu kosmetyki.
3 minuty po nałożeniu spray'u moje nogi zyskały odcień ślicznej, naturalnej opalenizny. Spray zasycha w ciągu kilkunastu sekund. Nie brudzi ubrań (próbowałam pocierając nogi białym ręcznikiem). Kolor nie wyciera się, a efekt utrzymuje się wiele godzin. Jeżeli chodzi o zmywanie nie przysparza to najmniejszej trudności, gąbka plus mydło i nasze nogi znów stają się blade… jak również mniej atrakcyjne. Jedyna rzecz do, której ewentualnie mogłabym się doczepić to brak połysku aby nazwać to rajstopami, jednak uważam, że opcja bez wyraźnego glow jest bardziej naturalna.
Podsumowując produkt polecam w 100 % ! Jest fantastyczną alternatywą dla prawdziwych rajstop oraz solarium, do którego nagminnie uczęszczamy przed letnim sezonem.
Natalia Tasika-Lech
Na samym początku obawiałam się czy dam sobie radę z aplikacją rajstop w spray'u i przede wszystkim czy ten preparat mnie nie uczuli. Problem w tym, że wszystkie informacje są napisane po angielsku. Jest to spore utrudnienie zwłaszcza dla osób, które w szkole miały język rosyjski. Być może producent doszedł do wniosku, że panie po 50 -tce nie są odpowiednim targetem. Na szczęście udało mi się doczytać że aplikacja trwa zaledwie 30 sekund, a preparat wystarczy zmyć ciepłą wodą z mydłem.
Po nałożeniu spray'u nogi wyglądają na pięknie opalone, dlatego nie wiem skąd ta nazwa – rajstopy. Tak czy siak po użyciu efekt utrzymuje się długo na nogach, a "rajstopy" nie ścierają się, nie rolują i nie puszczają oczek :)
Produktu używałam w okresie jesienno-zimowym, ale myślę, że świetnie sprawdzi się w okresie wiosna-lato do jakiejś ładnej sukienki, gdzie zwykłe rajstopy nie byłyby tak efektowne. Jedynym minusem jest niezbyt przyjemny zapach, który na szczęście znika po niedługim czasie.
Za pierwszym razem jak aplikowałam spray to bezpoúrednio pryskałam na nogi i niestety powstawały na nich smugi, ale za drugim razem pryskałam najpierw na dłonie i dopiero nakładałam produkt na nogi… Efekt oszałamiający.
Zdzisia Imianowska
Od zawsze ciekawił mnie ten produkt, ale nigdy nie skusiłam się na jego zakup. Przede wszystkim miałam za dużo obaw, co do aplikacji. Jestem osobą, której nigdy nie udało się dobrze rozprowadzić samoopalacza ;-) (mimo wielu prób i sztuczek). Moja skóra jest blado-fioletowawa z naczynkami, widać na niej każdą skazę i przez swoją bladość wygląda niezdrowo. Bałam się, że ten produkt będzie wyglądał sztucznie na takiej karnacji. Jestem również sporych rozmiarów i zastanawiałam się jak to będzie z wydajnością.
Otrzymałam produkt 75ml = 85.1g w kolorze light glow, czyli najjaśniejszym. Idealnie! Opakowanie wygląda identycznie jak opakowanie dezodorantu. Wykonane z aluminium, nadaje się do recyklingu. Całe jest zabezpieczone zgrzewaną folią. (fot.1) Na folii znajdziemy naklejkę z opisem produktu i instrukcją w języku polskim. Aby móc otworzyć spray, trzeba tą folię zdjąć (fot.2). Jedyny minus, to taki że na owej folii mamy naklejkę z instrukcją użycia, więc jeżeli chcemy ją zachować musimy ostrożnie ten fragment wyciąć.
Producent informuje, że przed użyciem należy wstrząsnąć dobrze opakowaniem a następnie z odległości około 15 cm spryskać dłoń i wetrzeć produkt w nogi. I tak kilkukrotnie. Po psiknięciu na rękę, przestraszył mnie kolor płynu (fot.3) – wydawał mi się dosyć ciemny.
Specyfik bardzo szybko schnie, więc należy energicznie wcierać go w nogę. Airbrush Legs ma przyjemny zapach, a nogi po użyciu są gładkie i miękkie w dotyku. Błyskawicznie się wchłania pozostawiając piękny, jednolity kolor. I tu brawa! Mimo mojego braku zdolności w używaniu produktów typu samoopalacz, cudo Sally Hansen aplikuje się bez najmniejszego problemu, szybko i wygodnie. Bez żadnych smug! Wystarczy kilka minut i mamy piękne, muśnięte słońcem nogi. Z moich obserwacji dobrze jest stosować go na suche nogi (bez balsamu) – lepiej wtedy się trzyma i schnie.
Po nałożeniu produktu na 1 nogę zachwyciłam się. (fot.3,4,5) Równomierny koloryt, bez moich sinych placków, kropek i całej reszty. Delikatny odcień opalenizny – chciałabym się tak opalać, a nie na czerwono ;-). Nie brudzi (przeprowadziłam liczne testy) i rzeczywiście jest wodoodporny – chociaż nie wiem, czy przetrwa ciężką ulewę ;). Na pewno nie nadaje się do basenu czy na plażę, jeżeli chcemy się kąpać.
Spray ten jest bardzo wydajny, mi wystarczyło kilkanaście psiknięć, mimo sporych nóg. Jestem zachwycona tym produktem. Jedyne minusy jak dla mnie to mógłby się nieco dłużej trzymać i nie schodzić podczas kąpieli, a najlepiej zostać na moich nogach na zawsze;-). Cena też jest dosyć wysoka (ok. 30 zł), ale produkt jest naprawdę dobry, więc nie narzekam. Efekt końcowy na zdjęciach (fot. 6,7,8).
Po tym teście wiem na pewno, że Sally Hansen Airbrush Legs na stałe zagości na mojej kosmetycznej półce!
Wiola Walczak
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...