Romans z Ciocią Wikipedią

Niedawno odbyłem z przyjaciółką interesującą rozmowę. Internet - to właśnie on był jednym z jej głównych tematów. Doszliśmy do wniosku, że współczesna młodzież nie jest szczególnie zainteresowana poznawaniem edukacyjnych walorów tego medium. Komu bowiem chciałoby się czytać jakieś artykuły naukowe, podczas gdy do dyspozycji są strony z grami oraz informacjami na temat życia celebrytów? Nie jest to na szczęście regułą, dlatego też warto głośno mówić o pozytywach obecności w sieci.

Moja przygoda z "globalną siecią" rozpoczęła się na początku XXI wieku, w jednej ze znajdujących się na terenie mojego miasta kafejek internetowych. Tam też założyłem swoje pierwsze konto mailowe, którego nigdy oficjalnie nie użyłem do wysłania jakiejkolwiek wiadomości. Zabawna sprawa. Potem było kółko informatyczne w podstawówce. Poniedziałek, czekanie do ostatniej lekcji.

- Hura! Lecimy poszperać w necie! - myślał młody adept sztuki surfowania po sieci.

Apogeum tej radości następowało w momencie zaglądania na strony moich ulubionych wytwórni płytowych oraz zespołów, a także pewnego programu o tajemnicach świata i zjawiskach nadprzyrodzonych (mała podpowiedź - emitowała go polska stacja na trzy literki). Czytałem streszczenia jego odcinków, których z racji późnej pory nadawania nie byłem w stanie oglądać w TV. A skąd zainteresowanie wcześniej wspomnianą muzyką (czyt. wytwórnie i zespoły)? Mając 11 lat, nabyłem program do tworzenia utworów w stylu techno. Zabawy nim zaowocowały moją pierwszą amatorską płytą, którą w szóstej klasie puszczał na lekcjach muzyki mój nauczyciel. Super uczucie. Motywowało mnie to do regularnego śledzenia nowości na rynku muzycznym, w czym "Wujek Google" był mi niezwykle pomocny.

Wróćmy jednak do sedna sprawy. Kilka lat przerwy i wreszcie upragnione stałe łącze! Godziny sprawdzania informacji i zaskoczeń. Odkrywałem bowiem np., że moje ulubione aktorki mogłyby być moimi matkami (wybaczcie, wiem, że zaglądanie kobietom w metrykę jest nie na miejscu). To jednak było mało istotne w porównaniu do biografii muzyków, w których zaczytywałem się całymi dniami. Dzięki tej wiedzy mogłem później publikować artykuły muzyczne w prasie. Druga sprawa to powrót do ukochanych lat 90. Odnalezione w sieci teledyski pozwoliły mi przypomnieć sobie największe hity dzieciństwa, których zresztą słucham do dziś.

Sam również próbowałem sił jako wikipedysta. Wikipedia nie jest oczywiście nieomylnym źródłem wiedzy. Warto więc konfrontować wszystko, co się tam przeczyta z zawartością książek i uzupełniać ewentualne braki tej internetowej encyklopedii.

Elvis Strzelecki

Komentarze
Jeśli jesteś człowiekiem to przesuń suwak w prawo
  PRODUKT TYGODNIA  
produkt tygodnia
  PORADY  
Kwasy w pielęgnacji zimowej - które wybrać i jak ...

Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...

Pogotowie kosmetyczne - regeneracja skóry zimą

Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...

Wyjątkowe zestawy prezentowe na każdą kieszeń - podaruj ...

Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...

  POPULARNE  
"50 twarzy Greya" - film: kto zagra główne role?
10 najmodniejszych stylizacji męskiego zarostu na 2016 rok
Nowe oblicze Greya - Recenzja
10 najdroższych perfum świata