Która z nas nie marzy o długich, gęstych rzęsach. Ja chyba najbardziej. Jako naturalna blondynka, tych rzęs prawie nie mam. Ilościowo nie jest źle, ale jakość pozostawia wiele do życzenia. Delikatne, średniej długości, ale tak jasne, że wydają się krótsze niż naprawdę są.
Czy wypadają? Nie wiem:) Czy są rosnące czy wypadające, trudno je zobaczyć. Tak jak mnie bez makijażu oczu. Bez tuszu do rzęs nie wybieram się nigdzie, nawet na salę porodową. Te ponad 20 letnie malowanie, nie poprawiły zapewne ich kondycji, dlatego niezmiernie się ucieszyłam gdy dostałam osławioną odżywkę marki Revitacell-aktualne marzenie każdej blogerki urodowej.
Odżywka z zewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym. Może tylko kanciastym opakowaniem, co jest o tyle fajnym urozmaiceniem, że niemal wszystkie tusze do rzęs są obłe:) Możemy zatem bez trudu, wyszukać jej w naszej kosmetyczce.
W środku znajduje się niemal przezroczysty płyn, trochę lepki (absolutnie nie tłusty), który po jakimś czasie zasycha. W przypadku brwi to jest super. Pomalowane, wyczesane brwi mają niezmieniony kształt przez resztę dnia.
W przypadku rzęs jest trochę gorzej. Pod tusz, odżywka sprawdza się średnio. Tusz trochę się roluje, no chyba że nałożymy go natychmiast po odżywce (wtedy mamy łatwiejszy poślizg i znaczną oszczędność tuszu:)). Ja jednak nie polecam takiego rozwiązania. Wszak po odżywkę sięgamy wtedy kiedy chcemy zregenerować swoje rzęsy, więc na czas kuracji, radzę wziąć rozbrat z tuszem.
Mnie przyszło to wyjątkowo ciężko…
Aplikacja jest niezmiernie prosta. Otwierasz, malujesz i zamykasz. Trochę miałam wątpliwości czy aby na pewno taki sposób aplikacji zadziała, ale zadziałał. Odżywkę stosuję już miesiąc i po takim okresie mogę z całą stanowczością stwierdzić, że: - moje rzęsy pięknie się zagęściły.
Sauté tego niestety nie widać dopiero po pomalowaniu tuszem (wciąż tym samym) jest kolosalna różnica - rzęsy się ugrzeczniły, tzn. każda równiutko idzie w swoja stronę i mam wrażenie, że nawet się lekko uniosły? - ale jestem pewna, że zdecydowanie się wydłużyły.
To była pierwsza zaleta jaką zauważyłam, bowiem otwierając oko i patrząc w górę, łaskotałam górną powiekę swoimi rzęsami - fajne uczucie:) złożyć pocałunek motyla samej sobie:) - czy zapobiega wypadaniu? - nie zwracałam na to uwagi przed stosowaniem odżywki, ale kiedy zaczęłam ją stosować, kilkakrotnie widziałam utracone rzęsy na szczoteczce, nawet po parę sztuk, wiec wypadały.
Teraz, aplikując odżywkę, na mojej szczoteczce nie ma ani jednej, zagubionej rzęski:) - mam wrażenie, że odżywka lekko przyciemnia rzęsy, ale być może to tylko moje marzenie
Reasumując: Cudo! Warte każdej złotówki! O ile komórki macierzyste w kremoserum, zadziałały u mnie na pół gwizdka, to te w odżywce chyba pracowały za cały sztab, chcąc zatrzeć złe wrażenie po kolegach leniwcach z kremu:)
Moja ocena; 5/5 z adnotacją: to naprawdę działa!
Polecam
Monika Koprowska-Ludwig
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...