Błyszczyk to zdecydowanie jeden z najczęściej używanych kosmetyków kolorowych, po który sięgają kobiety. Zaraz po podkładzie i tuszu do rzęs, tuż obok pomadki zajmuje honorowe miejsce w kosmetyczce. Każda z nas może poszczycić się większą bądź mniejszą kolekcją tego właśnie kosmetyku. Dzisiaj chciałabym porównać dla Was trzy najnowsze błyszczyki w moim, dość pokaźnym zbiorze:)
Błyszczyk firmy PAESE Milky Lips o numerze 606, według producenta jest „Mlecznym balsamem do ust o słodkim smaku i apetycznym zapachu. Delikatny balsam do ust z proteinami mlecznymi, zapewnia ukojenie suchym i spierzchniętym wargom. Błyszczyk sprawia, że usta iskrzą lustrzanym blaskiem, są wyjątkowo gładkie i mają delikatny kolor, który utrzymuje się na ustach nawet do 5 godzin.” Pewnie zastanawiacie się jak jest w rzeczywistości? Powszechnie wiadomo, że producenci lubią obiecywać i mydlić nam oczy, więc do rzeczy!
Błyszczyk występuje w 10 odcieniach, począwszy od fioletu po brązy, beże i róże. Zamknięty w przyjemnym, małym kwadratowym opakowaniu o pojemności 6 ml. Pachnie przyjemnie i słodko, trochę jak wiśnie, ale w smaku jest neutralny. Tutaj producent lekko minął się z prawdą.
W konsystencji produkt jest mleczny i gęsty dzięki czemu naprawdę długo utrzymuje się na ustach, nie ściera się szybko, nie podkreśla skórek co również jest wielkim plusem. Nadaje wargom naprawdę duży połysk, delikatnie nadaje im także kolor, nie oczekujmy jednak, że zabarwimy nim usta, jest raczej transparentny i jedynie podkreśli nasz naturalny odcień. Właściwości nawilżające nie są może specjalnie spektakularne jednak można zauważyć lekką poprawę formy naszych ust, są bardziej miękkie i delikatne.
Ogólna ocena produktu to 4,5 /5, odejmuję za brak obiecanego smaku.
Kolejnym błyszczykiem, o którym chciałabym wspomnieć jest błyszczyk firmy Celia - WOMAN w odcieniu 07.
Producent obiecuje: „Zapewnia przepiękny połysk i kolor oraz pielęgnuje usta. Posiada odżywczą recepturę (zawiera masło shea i witaminę E) oraz apetyczny, malinowy zapach i słodki smak. Nadaje ustom półtransparentny kolor o intensywnym blasku. Nie zawiera drobinek.” Sprawdźmy czy tak właśnie jest!
Błyszczyk występuje zaledwie w 7 odcieniach, czyli na tym polu PAESE wygrał, zwłaszcza, że Celia postawiła głównie na odcienie różu – nie znajdziemy tu brązu czy beżu, za to odcień różu możemy dobrać idealnie do swoich potrzeb. Opakowanie jest dziwne, według producenta przypomina kształtem damską sylwetkę, ja raczej tego tak nie widzę – ot po prostu pękaty flakonik, w którym mieści się zaledwie 4,5 g produktu… pod tym względem nie zachwyca – PAESE jest bardziej poręczny i zawiera więcej produktu.
Muszę wspomnieć, że WOMAN jest dość łatwy do zniszczenia, nie przetrwał wysyłki pocztowej mimo zabezpieczenia. Błyszczyk pachnie i smakuje dość słodko, ale zupełnie nie potrafię zidentyfikować tego zapachu i smaku. Konsystencja produktu firmy Celia jest dość porównywalna do wcześniej wspomnianego błyszczyka. Jest gęsty, dość klejący, rozprowadza się równomiernie jednak jego trwałość nie jest już tak duża jak błyszczyka firmy PAESE.
Na moich ustach utrzymał się tylko 2 godzinki. Kolor jest bardziej intensywny na ustach, bardziej wyrazisty niż wspomnianego wyżej produktu, mniej błyszczący. Natomiast właściwości nawilżające obu błyszczyków są porównywalne, nie zauważyłam większej poprawy, nie zauważyłam również wysuszenia, dość przyzwoicie wypadają na tle innych moich błyszczyków.
Ogólna ocena produktu to 4 - / 5, odbieram półtora punktu za sklejanie ust, za niską trwałość produktu, za niesolidne (mimo, iż na takie wygląda) opakowanie.
Ostatnim błyszczykiem, o którym chciałabym dzisiaj wspomnieć jest błyszczyk firmy AVON Moisture Seduction brilliant a levres w kolorze sweet clementine, który umieszczony jest w dość normalnym jak na błyszczyki przystało flakoniku, pojemność produktu jest identyczna jak firmy PAESE i wynosi 6 ml.
Produkt ten jest najdroższym spośród wszystkich tu opisanych, jednak AVON lubi robić promocje więc możliwe, że kupić go można po bardziej przystępnej cenie niż 28 zł. Nie posiadam katalogu firmy AVON więc nie przytoczę słów producenta, skupię się jedynie na mojej ocenie.
Błyszczyk AVON występuje w zaledwie 4 odcieniach, co według mnie jest minusem. Jako jedyny z trzech opisanych posiada drobinki, za którymi nie przepadam, na szczęście są naprawdę malutkie. Pachnie i smakuje słodko niczym guma balonowa, zdecydowanie najlepiej ze wszystkich. Konsystencja błyszczyka jest zdecydowanie mniej gęsta niż dwóch wcześniejszych produktów, jednak nie skleja ust. Pod tym względem produkt AVON ma lekką przewagę nad resztą. Jego trwałość jest porównywalna do trwałości produktu Celia, może nawet delikatnie słabsza, w każdym razie nie powala na kolana.
Po wytarciu się produktu drobinki zostają na ustach. Produkt najbardziej ze wszystkich barwi nasze usta, nadaje im naprawdę wyrazisty kolor. Właściwości nawilżające są raczej znikome, nie wysusza i nie podkreśla skórek i właściwie to jest jego zaletą. Nie zauważyłam żeby moje usta były jakieś szczególnie odmienione po nim.
Ogólna ocena to 4 / 5.
Podsumowując każdy z błyszczyków ma w sobie to „coś”, każdy z nich jest dobry, nie cudowny ale i nie przeciętny, jednak według mnie to błyszczyk firmy PAESE wygrywa to starcie i staje się moim faworytem wśród tej trójki, po niego będę sięgała najchętniej.
Każda z nas ma jednak inne wymagania względem błyszczyków i nimi się kieruje decudując się na zakup. Mam jednak nadzieję, że swoją recenzją ułatwię Wam wybór. Oczywiście zachęcam do wypróbowania całej trójki, i zapewniam, że nie będą to stracone pieniądze.
Joanna Sudak.
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...