Dodaj zdjęcie do galerii

ABY MÓC DODAĆ ZDJĘCIE DO NASZEJ GALERII MUSISZ BYĆ ZALOGOWANY.

Parakito - opaska przeciwko komarom

Przydarzyło mi się życie w kraju, w którym komary nigdy nie idą na urlop. I jakby tego nie było dość, to pracują tutaj w dwójnasób roznosząc malarię, w czasie pory monsunowej, i, potencjalnie śmiertelną dengę, która przyjmuje postać gorączki krwotocznej, przez resztę roku. Podobno te komary, które zakażają dengą mają nogi w paski, ale skoro ja nie jestem w stanie przeczytać książki bez okularów, szanse sprawdzenia czy pasąca się na mojej skórze komarzyca to zebra czy nie, są praktycznie zerowe.

I chociaż regularnie zaopatrzam się w 100% skuteczny balsam odstraszający komary, to czasami chciałabym posmarować się czymś innym i pachnieć mniej cytrusowo. Bo sekret mojego cudownego balsamu to cytronella, czyli olejek eteryczny pozyskiwany z trawy cytrynowej. Przyjazna dla skóry jest powszechnie uznanym specyfikiem anty-komarowym i głównym składnikiem Parakito.

W produkcie Parakito wykorzystano nowoczesną technologię, która polega na zaimpregnowaniu polimerów olejkami eterycznymi. W ten sposób otrzymywany jest mały, prostokątny wkład, który umieszczamy w siateczkowej kieszonce. Ponieważ wkład nie ma styczności ze skórą, opaski Parakito są bezpieczne dla wszystkich, włączając dzieci, kobiety ciężarne i alergików. Działające we wszystkich strefach klimatycznych, a dodatkowo wodoodporne, mają skutecznie ułatwić nam życie i odstraszyć małych krwiopijców.

Opakowanie zawiera dwa wkłady. Trwałość jednego to 15 dni. Tego dowiaduję się już z biodegradowalnego opakowania, ale postanawiam jeszcze przeczytać instrukcję. I tu pierwsza niespodzianka, bo tam gdzie powinien być język polski, informacje są po szwedzku. W pierwszej chwili zastanawiam się nawet czy jestem przy zdrowych zmysłach. Dzięki Bogu jest też instrukcja po angielsku. A w niej kolejna niespodzianka.

Mimo wszystkich zapewnień o skuteczności i innowacyjności zarówno na opakowaniu, jak i na stronie internetowej, dowiaduję się, że Parakito nie daje 100% ochrony. Wybierając się więc w tereny zagrożone chorobami roznoszonymi przez komary, musimy zachować dodatkowe środki ostrożności: moskitiery i leki antymalaryczne (na dengę, na razie, szczepionki nie ma). Dodatkowo, czytam, jedna opaska nie wystarczy. Zaleca się więc stosowanie dwóch opasek, na obydwu nadgarstkach, albo na nadgarstku i kostce, PLUS kremy ochronne. Opaskę można też przypiąć do torby albo plecaka, bądz położyć blisko łóżka. Maksymalnie zniechęcona, bo gdzie tu sens, próbuję przetrwać popołudnie i wieczór na tarasie bez kremu, ale za to z opaską na nadgarstku. Fiasko!

Mam chyba ze dwadzieścia ugryzień. Opaska chroni, ale w promieniu dwóch centymetrów. Kolejny, dzień, właściwie noc. Jest gorąco, więc nie przykrywam się nawet prześcieradłem. Tym razem opaskę zakładam na kostkę. Budzę się w nocy dwa razy, tyle mam bąbli. Ale, ponieważ upór we mnie niesłychany, trzeciego dnia wieczorem kładę opaskę na nocnej szafce i, tak jak poprzedniej nocy, nie aplikuję mojego kremu.

Opaska pachnie tak intensywnie, że mam kłopoty ze skoncentrowaniem się na książce, ale za to rano, kiedy mój mąż liczy ugryzienia, ja śmieję się w głos. To samo jest kolejnej nocy i tak aż do dzisiaj, czyli już prawie tydzień. Nie mam pojęcia jak to działa i dlaczego, leżąc na płaskiej powierzchni, opaska komary odstrasza, a na skórze nie, ale nie wnikam, po prostu cieszę się niezakłóconym snem.

Reasumując, produkt mnie, mimo wszystko, nie przekonał. Wybieram mój krem.

Ocena końcowa: 2.5/5

Magdalena Milhoux
(ladylhoux.blogspot.com)