Rzadko sięgam po podkłady firmy Oriflame – lubię przed decyzją sprawdzić odcień na własnej skórze a tutaj niestety nie ma takiej możliwości. Kiedy więc w moje ręce trafił ich Perfect Fusion Foundation w odcieniu Porcelain wiedziałam, że nie dane nam będzie nacieszyć się sobą. To najjaśniejszy odcień w pięciostopniowej palecie, wpadający delikatnie w różowe tony, ja natomiast jestem posiadaczkę dość ciemnej (szczególnie latem) karnacji. Tym więc sposobem podkład testowała moja nastoletnia córka, posiadaczka buźki o alabastrowym kolorze ;)
Kosmetyk prezentuje się niezwykle elegancko. Smukły flakonik wykonany został ze szkła, co dodaje mu odrobiny luksusu. Aplikator w formie pompki zapewnia precyzyjne dawkowanie – produktu możemy wycisnąć potrzebną nam ilość bez dotykania go, dzięki czemu do minimum sprowadzamy namnażanie się bakterii. Przeźroczyste ścianki butelki dają podgląd zużycia kosmetyku oraz eksponują jego kolor, plastikowe części opakowania idealnie współgrają z odcieniem zawartości.
Podkład ma dość gęstą konsystencję, więc aby go równomiernie nałożyć trzeba się ciut postarać, najlepiej kładąc pod niego odrobinę bazy. W przeciwnym razie na twarzy powstają nieestetyczne smugi. Nie tworzy jednak efektu maski, nawet gdy nałożymy go dość sporo. Odcień Porcelain ładnie stapia się ze skórą, przyjemnie wyrównuje koloryt, choć jego krycie określam jako słabe w kierunku średniego. Maleńkie niedoskonałości udaje się mu zatuszować, jednak w przypadku cięższego kalibru konieczne jest użycie korektora.
Perfect Fusion ma lekkie działanie nawilżające, co jak dla mnie jest sprawą bardzo istotną. Tuż po nałożeniu daje efekt lekkiego błyszczenia się, jednak puder prasowany potrafi temu zaradzić w kilka chwil. Co równie istotne nie ciemnieje po aplikacji, nie wchodzi w załamania skóry, nie zapycha. Trwałość dość przeciętna, w idealnym stanie trzyma się około 5 godzin, po czym wymaga poprawek. Przyjemnie i nienachalnie pachnie, aromat jednak jest dość ulotny i znika w chwilę po zetknięciu ze skórą. Na duży plus zasługuje wysoka ochrona przeciwsłoneczna (SPF 25), co ma niebagatelne znaczenie zwłaszcza w cieplejszych częściach roku.
Polecam osobom o bardzo jasnej i mało problematycznej cerze – powinny być zachwycone :)
Moja ocena: 4 / 5
Agnieszka Wysocka
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...