Moje poszukiwania idealnego podkładu matującego rozpoczęłam wiele lat temu ;) Choć w tym czasie wypróbowałam ich całą masę, to jak dotąd nie trafiłam na taki, który w pełni spełniałby obietnice producenta i moje oczekiwania;) Dlatego z ciekawością skusiłam się na Matte & Fresh Skin od Lovely.
Odcień caffe latte który posiadam jest dość ciemny, wpadający w żółte tony, i przyznam że początkowo wzbudził we mnie przerażenie ;) Nie należę do osób o śniadej karnacji więc obawiałam się jak będzie wyglądał na twarzy. Ku mojemu zdziwieniu nie jest źle – po dokładnym rozprowadzeniu ładnie wtapia się w skórę i nie daje efektu maski. Liczę na to, że gdy tylko twarz zostanie odrobinę muśnięta słońcem to efekt będzie jeszcze lepszy.
Podkład dość dobrze się rozprowadza, jego konsystencja nie jest zbyt gęsta. Nie tworzy plam, smug czy prześwitów. Co dla mnie istotne – bardzo dobrze nawilża, a to niestety niezbyt częsta zaleta podkładów matujących. Nie podkreśla suchych skórek i dość dobrze wyrównuje koloryt. Natomiast jeśli chodzi o krycie to tutaj już nie ma rewelacji – dla osób z cerą bez skazy będzie w sam raz, dla tych, które mają ciut więcej do ukrycia (przebarwienia, wypryski) niestety za słaby.
Minusem jest także zapach fluidu. Dość ciężki i ziołowy, bardzo charakterystyczny. Wyczuwalny jeszcze jakiś czas po aplikacji, na szczęście dość szybko się ulatnia bo na dłuższą metę byłby nie do zniesienia;)
Opakowanie to smukła i wąska tubka w standardowej pojemności 30 g. Kosmetyk dobrze się wyciska, otworek przez który się wydostaje nie jest zbyt duży, nie ma więc obaw że zaaplikujemy go zbyt sporo.
Jeśli chodzi o trwałość podkładu to nie mam mu nic do zarzucenia. Wytrzymuje w idealnym stanie dobrych kilka godzin, ściera się bardzo delikatnie i równomiernie – nie ma obaw że w środku dnia zaczniemy straszyć przetartymi plamami ;) Efekt matujący też jest całkiem przyzwoity – nie płaski, dający wrażenie jednolitej i gładkiej cery. Strefa T wymaga poprawek dopiero 3-4 godziny od nałożenia podkładu.
Generalnie podkład spisuje się dość dobrze ale i nie jest wolny od wad – zbyt słabe właściwości kryjące czy niemiły zapach. Dlatego moje poszukiwania trwają nadal, może kiedyś trafię na ideał;)
Moja ocena: 4 /5
Agnieszka Wysocka
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...