Kto nie lubi mieć ponętnych, bujnych włosów które budzą podziw w oczach innych? Należę do grona osób, które uwielbiają dodawać sobie objętości na każdym kroku, aby fryzura nie była przyklepana i “ulizana”. Na pomoc przyszedł produkt od Marc’a Anthony’ego.
Mamy do czynienia ze sprayem, który w pierwszym kontakcie wydobywał z siebie strugę wody, a nie mgiełkę. Dopiero po potrząśnięciu i ponownym wkręceniu atomizera wszystko poszło sprawnie. Butla w kolorze elektryzującej pomarańczy ma chyba za zadanie po części naprowadzić na sam zapach - ciepła brzoskwinia, która nie ma ani krzty sztuczności.
A jak jest jeśli chodzi o efekty? Jest to produkt który ma trzymać w ryzach całą fryzurę, więc musi mieć w sobie coś co połączy ze sobą pasma, a co za tym idzie? Jeśli przesadzimy z ilością może dojść do sklejenia włosów. Akurat ten spray ma to do siebie, że można go zużyć bardzo dużo, lecz kiedy nie powiemy dość w odpowiednim momencie, to w miarę wysychania ujrzymy na głowie piękny hełm. Jeśli urzyjemy go z umiarem ładnie podkreśli skręt, jak i taflę włosów - włosy możemy przeczesywać włosy szczotką, bez obaw że wyrwiemy sobie pukle. Uczulam, by jednak ich nie targać - w końcu mamy utrwalony fryz, więc po co go burzyć?
Wydajność mile mnie zaskoczyła - kiedy wyznaczyłam sobie limit tego, ile moje włosy potrzebują na optymalne uniesienie. Mogę się zgodzić ze słowem producenta, że spray nie obciąża włosów - mam wrażenie że są lżejsze niż w rzeczywistości - co w zupełności jest na plus.
Patrycja Borcz
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...