Dodaj zdjęcie do galerii

ABY MÓC DODAĆ ZDJĘCIE DO NASZEJ GALERII MUSISZ BYĆ ZALOGOWANY.

Madame LAMBRE

Z wiekiem staje się estetką. Uwielbiam rzeczy, które są piękne. Z wiekiem też mam większe wymagania. Już nie wystarcza mi żeby kosmetyk był dobry, chce również żeby cieszył moje oczy czy nos. Ot, taka fanaberia kobiety po trzydziestce. Nie mogłam się zatem oprzeć kosmetykom Madame Lambre. Widziałyście ich opakowania? Istne cudo. Ręcznie robione w stylu secesyjnym. Nie można na nie przestać patrzeć.

Strasznie byłam jednak ciekawa czy za pięknym opakowaniem podąża jakość, tym bardziej, że kosmetyki mają bardzo przystępne ceny.

Eye Liner-kredka do oczu
Wow! Otwierając kartonik, w moje nozdrza wbił się cudowny zapach drzewa a niebywała długość tej kredki sprawia, że poczułam się niczym Kleopatra. Kredka jest świetna, nie za twarda ale też nie za miękka. Bardzo dobrze się trzyma w dłoni i kreskę można poprowadzić bardzo perfekcyjnie.

Nie rozmazuje się, nie odbija na górnej powiece. Trzyma się cały dzień a efekt jest naprawdę dużo naturalniejszy niż przy płynnym eyelinerze. Mawia się, że płynny eyeliner gwarantuje nam większą trwałość. Tutaj jestem zaskoczona, bo kreska malowana kredką Madame Lambre wytrzymała znacznie dłużej. Nawet flick (zakrętas malowany na końcu oka), nie rozmazał się.

Moja ocena; 5/5 perfekcyjna!

Cień prasowany
Na drugi ogień poszedł cień prasowany nr 2. Bardzo naturalny kolor. Na cieniu widoczne jest tłoczenie, które bardzo przypomina mi znaczek Versace i przez to sprawia, że mamy do czynienia z czymś luksusowym. Cień jest bardzo dobrze napigmentowany i delikatnie się mieni. Trochę bałam się, bo nie lubię świecących cieni, które znacznie postarzają. Tutaj nie ma jednak o tym mowy. Efekt jest bardzo naturalny. Aplikacja bardzo przyjemna, nic się nie osypuje, cienie nie zbierają się w załamaniu powieki. Nie wiem jak z ciemniejszymi odcieniami, ale ten wygląda na oku bardzo ładnie i utrzymuje się niemal cały dzień i to bez żadnej bazy!

Moja ocena; bez zastrzeżeń 5/5

Lakiery
Nie lubię eksperymentów z lakierami. Mam swoich ulubieńców i nie zamierzałam zmieniać zdania w tej kwestii. Ale parafrazując Marka Kondrata ;"jeśli coś jest równie dobre, to po co przepłacać". Fakt, też nie lubię przepłacać a lakiery firmy Madame Lambre, są doskonałe. W dodatku nie tylko zdobią ale i chronią, wzmacniają i jeszcze wyrównują płytkę paznokcia. Lakier trzyma się 5 dni bez żadnych poprawek. Pięknie się rozprowadza, nie robi smug i dwie warstwy całkowicie wystarczają. I to wszystko za cenę zaledwie 10 złotych. Można się przyczepić tylko do kolorów, bardzo klasycznych, ale z drugiej strony klasyka przecież nie wychodzi z mody. No cóż, witaj Madame Lambre pod moją skromną strzechą.

Moja ocena; 5/5

Reasumując: Myślę sobie, że dawno tak doskonała nowość, nie gościła na polskim rynku, za tak niewielkie pieniądze i z takim pięknym designem. Nie ukrywam, że jestem zaskoczona jakością. Zdarza się, że jakaś firma ma szlagowe, pojedyncze produkty, którymi jesteśmy zachwycone. Tutaj, po przetestowaniu trzech, nie znalazłam najmniejszego uchybienia, żadnej wady, żadnej niedoskonałości w żadnym z prezentowanych kosmetyków.

Już same opakowania zasługują na nagrodę ale to, że za tym pięknym opakowaniem idzie jeszcze jakość, jest po prostu niebywałe! Właśnie zabieram się do testowania ich kosmetyków pielęgnacyjnych i jeśli okażą się równie dobre, co ich kolorówka, to będzie to największy pstryczek w nos w przemyśle kosmetycznym. W nos wszystkich producentów, którzy wmawiają nam, że jakość zawsze musi iść w parze z wysoką ceną.

A Wy już znacie kosmetyki Madame Lambre?

Monika Koprowska-Ludwig