Dłonie bezlitośnie zdradzają nasz wiek. Niewielka ilość tkanki tłuszczowej, która z wiekiem dodatkowo maleje, sprawia, że na rękach dobrze widoczne stają się żyłki i ścięgna, co popularnie określamy jako ,,żylaste” lub ,,kościste” dłonie. Z czasem do tych problemów dochodzi spadek elastyczności i jędrności. Wszystko przez włókna kolagenu i elastyny, których z roku na rok ubywa i które przestają pełnić prawidłowo rolę rusztowania skóry.
Przyznam, że ja dłonie traktuje po macoszemu. Nie zakładam rękawiczek do żadnych domowych prac (poważny błąd!). Notorycznie zapominam zakładać rękawiczek w zimie (niedopuszczalne!). Nie używam kremu po każdym myciu (zgroza poprostu). O kremie przeciwsłonecznym w lecie, moje dłonie mogą tylko pomarzyć (Twoje pewnie też). Jeśli tak to obie będziemy miały starcze plamy, gratuluję:/).
Dbam o paznokcie, mam bzika na punkcie lakierów, ale dłonie olewam. Dlaczego? Bo denerwują mnie lepkie ręce albo tłuste i zapach gliceryny. Efekt? Kościste, żylaste, trupio-białe ręce, które nie pasują do mojej dziecinnej twarzy.
Ostatnio wybierając masło ze sklepowej witryny, która w środku miała lustro, nie poznałam swojej dłoni:) Nie trudno więc się domyśleć, że testowany przeze mnie krem nie miał ze mną łatwo. Opakowanie pięknie zielone z plasterkiem ogórka na froncie, obiecuje przyjemne nawilżanie. Dodatkowo adnotacja: "szybko się wchłania", to zachęca do testu.
Najpierw zapach. Modlę się w duchu, żeby był ładny. I jest... cudowny. Wciągam głęboko, żeby się upewnić, czy aby na pewno nie czuć gliceryny (bo wiem, że jest), ale nie czuć. Aplikuję. Czuję jakby silikonową powłoczkę, ale w składzie nie widzę silikonu. Nie ma też retinolu, nie ma koenzymem Q10 ani soi ani daktyla. To co jest? Gliceryna i wyciąg z ogórka. Tyle albo, aż tyle.
Krem przeznaczony jest do codziennej pielegnacji skóry odwodnionej. Jeśli jednak masz bruzdy, musisz szukać kremu silniej działającego np. z retinolem. Ja na pewno muszę, ale Ty rób wszystko żebyś nie musiała. Krem lirene stop odwodnieniu, to bardzo dobra propozycja dla młodych kobiet, które jeszcze nie wiedzą co to wiek balzakowski i nie chcą się tego dowiedzieć przed 40-stką (a przynajmniej nie chcą tego widzieć).
Idę płakać i grzać oliwę z oliwek. Wcisnę do niej trochę swoich łez i kilka kropel cytryny, kapsułke witaminy A+E i przez 15 minut będę czarować rzeczywistość. Na noc założę na dłonie grubą warstwe maseczki nawilżajacej albo wazeliny, na to bawełniane rekawiczki i z mocnym postanowieniem poprawy położę się spać. Tylko czy to coś da? Nie chcę o tym myśleć! Chcę żyć w błogiej nieświadomości, że a nóż widelec się uda.
Moja ocena kremu;5/5
Monika Koprowska-LudwigKomentarze