Zostałam zastrzelona informacjami. Nie żyję. Na serio! Na pudełku szereg obcobrzmiacych nazw. W środku obszerna ulotka.W rezultacie nie wiem nic. Nie probuję nawet zgłębić tych wszystkich TGFß, MicroC–Caps, promotorów przejścia komórkowego itp. Chciałabym wiedzieć chociaż jakie krem ma składniki, ale docieram tylko do ekstraktu z dzikiej róży oraz wosku z oliwek. Nadmiar informacji powoduje, że oczekuję od tego kremu cudu. Cudu, który niestety, mimo 3 - tygodniowego stosowania, nie nastąpił, a to irytuje.
Oba kremy, zarówno ten na dzień jak i ten na noc, mają przyjemną konsystencję. Oba bardzo dobrze się wchłaniają, przyjemnie pachną i są w pięknych i gustownych słoiczkach. To są naprawdę bardzo dobre kremy, aczkolwiek lirene zasypując konsumentów tym nadmiarem informacji, strzelił sobie "w stopę". Przyglądamy się bacznie rezultatom. Baczniej niż to konieczne. Prawie z lupą! I nie zadowalamy się już tym, że budzimy się z wypoczętą i zaróżowioną twarzą. Nie satysfakcjonuje nas, że zmarszczki mimiczne się spłyciły, bo my po takim nadmiarze obietnic, oczekujemy, że one znikną całkowicie!
W każdym razie ja jestem rozczarowana rezultatami, chociaż trudno mi zarzucić kremom cokolwiek. Co chcę przez to powiedzieć? Że wolałabym dużo mniej, (ale konkretnych!) informacji, niż dużo obietnic, które prawie na pewno zostaną bez pokrycia. Przykład? Nawilżenie niedostateczne (po nocy miałam ściągniętą twarz, co przy mojej mieszanej cerze jest dosyć trudne). Nie było też żadnego blasku, który obiecuje producent (szara jak była tak jest, ale może mało i źle sypiam? Nie przeczę). Z elastycznością też jakoś nie było nadzwyczajnie, ot normalnie. Normalnie jak na tą cenę, ale nic szczególnego jak na tyle obietnic.
Reasumując: jeśli szukacie dobrego kremu po 35 roku życia, który dobrze się wchłania, nie pozostawiając tłustej powłoki. Który fajnie komponuje się z podkładem, i bardzo ładnie pachnie, bez parabenów, to polecam lirene 35 na dzień. Jeśli chodzi o krem na noc, to moim zdaniem ma zbyt lekką formułę. Osobiście na noc wolę kremy bardziej esencjonalne.
Gdyby nie te wszystkie obietnice na wyrost, dałabym ocenę: krem na dzien; 4/5 a krem na noc 3/5. Natomiast w obliczu tych wszystkich obietnic, którymi mnie zmamili i którymi mnie rozochocili, a które ostatecznie nie miały pokrycia w rzeczywistości (i w rezultacie poczułam się rozczarowana i nabita w butelkę), obniżam ocenę o cały punkt.
Monika Koprowska-LudwigKomentarze