Miesiąc temu wybraliśmy się z mężem na urodzinową domówkę do znajomych w Sainte-Maxime. Jedzenie było pyszne, kieliszki same napełniały się delikatnym, prowansalskim rose, a młoda kotka jubilatki skakała nam po głowach. Swobodnie, przytulnie, niemal rodzinnie, aż trochę nudno. I kiedy rozważaliśmy opcję cichego wymknięcia się do domu, imprezę nagle ożywiły trzy młode osóbki, które dość obcesowo wtargnęły na obłożony poduchami taras, przerywając tym samym zbiorową błogość.
Kosmetyczki z hotelu Byblos w St- Tropez. Imprezowa "brygada kryzys".
Ja nos mam długi, prawie jak Pinokio, lubię go więc wtykać w nieswoje sprawy. Ratując się przed zaśnięciem zaczęłam szperać w cudzej pracy.
Byblos...
Nasłynniejszy hotel w St. Tropez. Można go łatwo znależć. W sezonie zaprowadzi tam sznurek Bentleów i Ferrari. Idealne miejsce dla kochających party finansowo uprzywilejowanych tego świata. Za pokój trzeba zapłacić min 600 eouro za noc , a butelka szampana w słynnym nocnym klubie Les Caves du Roy sięga nawet 36 tys dolarów. W hotelu mieści się też restauracja światowej sławy kucharza Alaina Ducasse i spa Sisley.
- A jakie macie klientki? A ile kosztują zabiegi? A czy spotykacie międzynarodowe gwiazdy? - niewinnie rozpoczęłam swoje przesłuchanie...
"Córka jednej z brazyliskich klientek spa wylądowała w szpitalu po tym jak napadnięto ją z nożem i zabrano biżuterię wartości kilkudziesięciu tysięcy euro; klientka oznajmiła, że już tu więcej nie przyjedzie, bo jest bardziej niebezpiecznie niż w Rio".
"22-letnia etatowa niania hotelowa, która biegle posługuje się ośmioma językami zarabia od 700 do 2000 euro za noc. W zimie leci do Courchevel i w ten sposób po roku stać ją na własne mieszkanie".
"Bogaci Włosi i Włoszki są nieznośni. Płacą krocie za 90-cio minutowy zabieg relaksujący, a w trakcie nie przestają paplać przez telefon".
- Jesteś z Polski ? Byblos jest pełen polskich i rosyjskich call girls, które czyhają na egzotycznych miliarderów.
"Sprzedawca w salonie Hublota dostał od klienta zegarek, bo na nadgarstku miał jakiąś nędzną podróbkę. A to był tylko początek wielkiej przyjazni subiekta i milionera".
"Właściciel firmy Ed Hardy co roku zamawia 9-ciolitrową butelkę szampana Perrier Jouet za 100 tys euro, do której dołączony jest naszyjnik i kolczyki Van Cleef and Arpels".
Do ploteczek dołączyli wkrótce mężczyzni z właściwą swojemu gatunkowi praktycznością:
"Eeee, to powolna śmierć St-Tropez".
"St- Tropez przegrywa z Sardynią i Sycylią ".
"Za kilkanaście lat nikt tu już nie będzie chciał przyjeżdzać".
I jest w tym pewnie trochę prawdy, której nie wyczytacie ani z przewodników ani z magazynów plotkarskich. Gwiazdy i bogacze irytują się, że w St-Tropez infrastruktura jest rodem ze średniowiecza. Brak autostrady doprowadza wszystkich do szału. Wąska drogą przemierza się 25 km z naszego domu do St-Tropez przez ponad godzinę. Jak ma się szczęście. W pełni sezonu, w dzień targowy, można się tam nawet wlec przez trzy godziny. Nic więc dziwnego, że ci, których na to stać wynajmują w Nicei albo w Cannes helikopter. 600 euro i 20 minut pózniej są na miejscu. Ale mieszkańcy nie zostawiają na helikopterach suchej nitki. Błotem wciąż też obrzucają bogatych Rosjan i Arabów. Zamożna francuska i belgijska geriatria nie lubi długich , opalonych nóg, wodospadów szampana , błyszczących w słońcu jachtów i imprezującej od rana do nocy Paris Hilton .Toczy się więc cicha semi-wojenka przyprawiona marnymi standardami obsługi w restauracjach i butikach. O angielski trudno, o podstawy dobrego wychowania też. Francuski szowinizm święci triumfy wyżywając się na cudzoziemcach.
O problemach St -Tropez wiem z własnego doświadczenia będąc tam każdego lata, ale czasami 1 dzień może zmienić bardzo wiele, nie wspominając o 12-stu miesiącach. Cóż, nastepnego dnia wsiadłam w samochód i udałam się do tej śródziemnomorskiej mekki. Dotarłam w miarę szybko, bo w godzinę. Nie był to jednak ani dzień targowy ani pełnia sezonu, który miał się rozpocząć kilkanaście dni pózniej. St -Tropez ukazało mi się w całej swojej okazałości. Malutkie kamieniczki okalające pólkolem port, jak małe brzoskwiniowe babeczki z lawendowym i miętowym kremem. Bezwstydne jachty- pływające rezydencje, Senequier, jak zwykle pękający w szwach, długonogie piękności, parada silikonowych ust i biustów, mokasyny od Tods`a na każdym kroku, torebki Hermes i Louis Vuitton, okulary od Chanel i parada tęczowych koturnów: Nicholas Kirkwood, a może Charlotte Olympia... Wzdłuż portu sznurek artystów malarzy, przezentujących swe dzieła i dziełka na dziesiątkach sztalug. Jedne zachwycają, inne biją kiczem po oczach. Za malutką akwarelkę trzeba zapłacić 30-50 euro, za duży obraz 1000-2000 euro. 5 minut spacerkiem od portu, na Place de La Garonne, rozsiadło się bistro Roberto Cavalli. Nowiuteńkie. Otwarcie miało miejsce 28-go czerwca. Po sukcesach innicjatywy we Florencji i Delhi, projektant, wreszcie, zawitał do St-Tropez. Kawiarenka imituje wnętrza butików Cavalli: biel, zieleń kwiatów, zwierzęce nadruki i stalowe dodatki. Na menu wybór włoskich dań, które zadowolą każdego. Mając gruby portfel warto tam spędzić popołudnie, a wieczorem pojawia się DJ i popołudnie przeciąga się do póznej nocy, a portfel chudnie w oczach. Dalej budyneczek żandarmerii i Place des Lices obrośnięty platanami o łaciatych pniach, gdzie spieczeni słońcem lokalsi grają w petanque. Dostałam wystarczająco dużo dowodów na to, że St-Tropez ma się dobrze. Pozostało jeszcze dowlec się, w niemiłosiernym skwarze, do odległego parkingu i spokojnie wrócić do domu.
Vive St. Tropez !!!
Mim
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...