"Współczesny świat stawia przed Tobą coraz wyższe wymagania. Żonglując zobowiązaniami wobec pracy, rodziny i przyjaciół, nie chcesz jednak zapominać o sobie i pragniesz mieć stale apetyt na życie. Jesteś wymagająca, nie lubisz kompromisów i dążysz do tego, aby wszystko wokół Ciebie było perfekcyjne. Taka musi być również Twoja kawa – równie szybka w przygotowaniu, co Ty w działaniu, a jednocześnie zapewniająca doskonałą jakość i pełnię smaku."
Ołłłłł jeeeee, właśnie tak. Cała ja. Bezkompromisowa i pefekcyjna, choć testu białej rękawiczki na pewno bym nie zdała. No coż, nikt nie jest idealny:) Kawę na Śląsku pijają już 12 letnie dzieci. Tak, byłam w szoku, kiedy teściowa zaproponowala ostatnio mojemu synowi kawę, uznajac, że to już jest odpowiedni wiek aby wypił popołudniową kaweczkę (postawiłam veto:).
To jest cały rytuał, no może nie taki jak w Anglii, ale blisko. Najlepiej z fusami, w szklace i jeszcze na spodku:) No trochę przesadzam. Mój teść zawsze przychodzi do mnie z... kawą w termosie, mówiąc, że gorol (czyli ja) nigdy nie zrobi dobrej kawy. Gdy robię kawę teściowej, mam wrażenie, że za każdym razem przechodzę test na perfekcyjną śląską gospodynię:)
A ja piję kawę z konieczności. Muszę sobie jakoś podnieść ciśnienie. Po takiej mocnej z fusami mnie telepie, więc pijam tylko rozpuszczalną. Tą domową się nie rozkoszuję, bo te rozpuszczalne nawet nie pachną. Ot, piję jak lekarstwo. Te kawiarniane, z pinką i darmowym ciasteczkiem (najlepiej z costa coffee), są ucztą dla mojego podniebienia. Z finezyjnym wzorkiem, ucztą dla mojego zmysłu wzroku.
Kawę Millicano pierwszy raz piłam własnie u teściowej. Muszę jej przyznać, że stara się bardzo. Zna moje upodobania kulinarne i kawę Millicano kupila tylko wyłacznie z myślą o mnie, za co jestem jej bardzo wdzieczna (wybacznie, to lizusostwo:))).
Kawa jest przepyszna! Aromatyczna i pięknie pachnie. Ta w puszce, zabezpieczona jest sreberkiem aby zapach szybko się nie ulotnił. Sama puszka jest bardzo elegancka. Dodam tylko, że kawa zdobyła uznanie mojego teścia, który gardzi kawami rozpuszczalnymi. Do rannego rytuału jeszcze nie została dopuszczona, ale ten popołudniowy zdobywa u niego małymi kroczkami.
U mnie natomiast jest numerem jeden! Choć poranna kawa, to u mnie wciąż konieczność (no chyba, że ktoś podniesie mi ciśnienie naturalnie, za co niezmiernie dziekuję), ale jest to konieczność już bardzo przyjemna i wyrafinowana. To pierwsza przyjemność jaką sobie robię zaraz po przebudzeniu (nie mam nic brzydkiego na myśli!, choć brzmi dwuznacznie:) Uwielbiam jej zapach! Nastraja mnie optymistycznie. Mogłabym mieć takie perfumy:) Ja piję ją z mleczkiem i z cukrem, ale zastanawiam się czy to, aby nie profanacja kawy Millicano:)
Polecam bardzo, pobudza zmysły!:))
Monika Koprowska-Ludwig
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...