Miłośnicy Alfreda Hitchocka powinni czuć się usatysfakcjonowani. W zeszłym roku ukazała się produkcja „The Girl” (BBC/HBO), która sportretowała reżysera jako okrutnego , kierowanego własnymi obsesjami maniaka, wiodącego aktorkę Tippi Hedren na manowce zdrowego rozsądku podczas kręcenia filmu „Ptaki”, a teraz Hitchcock w wydaniu Sachy Gervasi toczy walką z osobistymi i zawodowymi problemami towarzyszącymi kręceniu jego najbardziej opłacalnego i przerażającego filmu „Psychoza”.
Hitchcock a la 2013 to nikt inny jak Anthony Hopkins, majestatycznie zanurzony w protezach obwisłych policzków. Hopkins, wbrew temu co sądzi większość krytyków, jest wspaniały: łagodnie złowieszczy, pompatyczny i dowcipny.
Jeśli Hitchock był potworem, a film pozostawia co do tego bardzo mało wątpliwości ukazując codzienną walkę reżysera z własnymi, ciemnymi obsesjami, to jest to, do pewnego stopnia, potwór niegroźny, wręcz „przytulny”, którego skłonności do podglądania i zastraszania hamowane są przez jego niezwykły talent i artystyczną odwagę.
Film tak naprawdę stawia pytanie czy wady charakteru Hitcha, zwłaszcza jeśli chodzi o jego spojrzenie na kobiety, nie były czasami nieodłączną częścią jego reżyserskiego geniuszu. (miał niezdrowy wręcz instynkt do zaspokajania niewypowiedzianych pragnień widzów). Esencją filmu jest relacja Alfreda Hitchcocka z żoną Almą Reville (Helen Mirren), jego skromną powiernicą i współpracownikiem. Choć Mirren jest znacznie atrakcyjniejsza niż prawdziwa pani Reville, jej gra jest nienaganna i czyni filmową postać niezwykle wiarygodną.
Alma grana przez Mirren dba o zdrowie męża, ale także, dzieląc jego zamiłowanie do filmu, oferuje zachętę i szczerą krytykę w pracy. Brakuje tu jednak bliskości i pasji. W przypadku Alfreda przybiera ona formę obsesji na punkcie blondynek grających główne role w jego filmach, które reżyser namiętnie podgląda i którymi steruje jak marionetkami, co z kolei odbija się na Almie. Staje się ona niezwykle podatna na gładkie gadki Whitfielda Cooka (Danny Huston), z którym pracuje nad scenariuszem.
Oprócz samego związku reżysera z żoną, pod znakiem zapytania staje też ich dom, który zostaje zastawiony w banku po tym jak studio Paramount odmawia sfinansowania „Psychozy”.
Rezultat wszyscy znamy „Psychoza” okazuje się największym sukcesem Hitchcocka i przynosi 40 mln dolarów zysku, a małżeństwo zostaje ocalone, bo sam Hitch przyznaje, że za sukcesem każdego mężczyzny kryje się kobieta.
Film ogląda się przyjemnie, Hopkins fascynuje, choć są momenty, kiedy osobowość aktora i jego maniera przebijają przez opasłą charakteryzację. James D`Arcy jest świetny jako Anthony Perkins: nieśmiało zniewieściały; Toni Colette jest niemal nierozpoznawalna jako asystentka Hitchocka, Peggy Robertson; nawet Johansson, której zazwyczaj ciężko przychodzi pozbycie się cech współczesnej seksbomby, całkowicie oddaje się roli Janet Leigh.
Reasumując, „Hitchcock” to film elegancki i zdecydowanie wart obejrzenia.
Magdalena Milhoux
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...