Firma Himlaya wśród wtajemniczonych obrosła już legendą :) To jedna z najbardziej znanych i najlepiej sprzedających się marek kosmetyków tworzonych z naturalnych składników. Wyjątkowo staranna selekcja ziół i minerałów, wieloletnie badania, w których producent kładzie nacisk na czystość, bezpieczeństwo, inspirację naturą i innowacyjność, owocują serią niezwykle skutecznych preparatów pielęgnacyjnych.
W mojej łazience od jakiegoś czasu gości ich oczyszczająca maseczka z dodatkiem tajemniczo brzmiącego neem (miodli indyjskiej) do cery normalnej i tłustej. Przypadła do gustu mnie, działa cuda u mojej córki. Opakowanie to tuba o pojemności 75 ml. Dyskretna szata graficzna podkreśla naturalność składników, szkoda tylko że brak opisu w języku polskim.
Zamknięcie na klik, akurat w tym wypadku, ma swoje plusy i minusy. Jest na pewno wygodne, jednak otworek lubi się zapychać. Maska ma kolor ciemnobrunatny, jednym słowem przypomina błotko ;) Konsystencja nie jest gładka, wyraźnie wyczuć można większe i mniejsze grudki. Zapach mocno ziołowy, może mieć tyle samo zwolenników co i przeciwników. Mnie pasuje, córka kręci nosem ;)
Maseczkę aplikujemy na oczyszczoną skórę twarzy, szyi oraz dekoltu. Tuż po nałożeniu możemy wyczuć lekkie szczypanie, które znika po kilku chwilach. Z czasem także maska zastyga, tworząc skorupę w jaśniejszym niż startowy kolorze. U córki, która zmaga się z trądzikiem, widać wyraźnie na tej warstwie ciemniejsze punkciki - w tych miejscach gdzie zmian znajduje się sporo. To chyba znak, że tam kosmetyk ma co robić i działa intensywnie. Po 10-15 minutach udajemy się do łazienki i spłukujemy zastygłą masę letnią wodą. Ja zazwyczaj jeszcze, po lekkim zwilżeniu, wykonuję nią peeling. Tak dla podkreślenia efektu :)
Przy regularnym stosowaniu cera jest przyjemnie wygładzona, ma równomierny koloryt. Zaskórniki znikają, skóra staje się jędrna. Zmiany trądzikowe na buźce córki wyraźnie przystopowały, nie widzę nowych wyprysków, stare znikają w szybkim tempie. Nawet mini-blizny po zagojonych już pryszczach sa mniej widoczne. Jednym słowem poprawa jest wyraźna i widoczna gołym okiem.
Maseczka jest wydajna, już niewielka ilość wystarcza na jedną aplikację. Martwi mnie jednak odrobinę jej rozwarstwianie. Produkt lubi podchodzić wodą, nawet energiczne wstrząsanie nie zawsze sprawia że konsystencja na powrót robi się papkowata.
Generalnie obie jesteśmy zadowolone z działania maski. Sprawdza się zarówno przy cerze młodej, jak i tej już odrobinę starszej ;) Szkoda tylko że tak kiepsko z jej dostępnością...
Moja ocena: 4,5 / 5
Agnieszka Wysocka
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...