Gwałt na zmysłach...

Evelyn, bohaterka filmu "Hotel Marigold", cudownie zagrana przez Judi Dench, mówi w pewnym momencie, że Indie bez pardonu atakują nasze zmysły... I tak jest. Od pierwszego oddechu indyjskim powietrzem, od pierwszego kroku postawionego na spieczonej słońcem czerwonej ziemi, od pierwszego potknięcia na chodniku, który pojawia się i znika, kraj ten osacza i zakuwa w kajdany, z których niełatwo się wyzwolić... Oczywiście możemy walczyć i po spędzeniu kilkunastu dni i nocy po prostu uciec z mocnym postanowieniem, że nigdy, przenigdy i za żadne pieniądze, ale możemy też wybrać drugą opcję i jedyną alternatywę: możemy dać się poprowadzić w kajdanach bez walki, mając oczy i uszy szeroko otwarte, i z każdym mijającym dniem czuć jak okowy są coraz luźniejsze, aż w pewnym momencie pękają i z hukiem lądują na mijanym właśnie, 157-mym wysypisku śmieci. Możemy… Innych opcji nie ma. Albo idziemy z prądem, albo chowamy ogon pod siebie i rezerwujemy najbliższy lot do domu, do tego co znamy, do miejsca gdzie czujemy się bezpieczni i gdzie wiemy co przyniesie kolejna minuta, dzień, tydzień, i gdzie można kupić wino i dobre pomidory...

Przyjechałam do Indii z otwartą głową i otwartym sercem. Wypełniona po brzegi romantycznymi książkami, przewodnikami, programami dokumentalnymi, przepisami kulinarnymi i ostrzeżeniami znajomych postanowiłam schować to wszystko w zamykanej na złoty kluczyk pamięci szufladce i dać się ponieść fali. Właśnie dobiegł końca mój pierwszy rok w Indiach a ja wciąż boję się o nich pisać, żeby nie wpaść w pułapkę stereotypów i frazesów. Nie chcę sprowadzać tego kraju do czającego się na każdym kroku naciągactwa i historii monumentalnego Taj Mahal, przepisanej zapewne z Wikipedii, jak zrobiła to Beata Pawlikowska rujnując w moich oczach swoją pozycję podróżniczki. Nie mam siły pisać o kurzu, wszechobecnym upale i standardach toalet, powtarzając tym samym słowa Jarosława Kreta z, poniekąd, bardzo praktycznej, ale zupełnie nie oddajacej ducha kraju książki "Moje Indie" i nie mam nawet zamiaru próbować opisać codzienności w cudownie plastyczny i absolutnie perfekcyjny językowo sposób, jak zrobiła to Paulina Wilk w swojej fantastycznej książce "Lalki w ogniu". Chcę znależć swoje własne Indie, swój własny sposób na ich opisanie, wyrobić sobie totalnie Mimową opinię na temat Indii, o których tak długo marzyłam, a które stały się moją rzeczywistością, moją normalnością i moim punktem odniesienia.

Dzisiaj w nocy nie mogłam spać...  W ogóle. Wielkie krople monsunowego deszczu rytmicznie uderzały o pudło od klimatyzacji, które wisi na zewnętrznej ścianie budynku, a do mnie, po raz kolejny, doszło, że jestem na subkontynencie indyjskim. Wyszłam na taras i wdychałam deszcz. Chciałam  otworzyć laptopa i pisać, że to wszystko nie tak, że owszem jest bieda na każdym kroku, że są ludzkie fekalia na ulicy, że Franek (nasz pies) brodzi po kostki w ściekach, że klimatyzacja śmierdzi pleśnią i zakłóca internet, że kobiety noszą winę w oczach, że spaliny w powietrzu można zważyć, a hałas nie daje spokojnie pomyśleć, ale to jest porządek nie mojego świata. Czy mam prawo go więc po tak krótkim czasie oceniać? Ja jestem tutaj tylko gościem. Jeszcze nie wiem czy chcianym czy nie. Jeszcze nie wiem na jak długo. Jeszcze nie wiem czy gospodarz mnie nie zmęczy swoją historią...

W końcu zasnęłam. Na dwie godziny. I przegapiłam wschód słońca nad miastem... I śniły mi się kotlety mielone z mizerią:) I głód wygonił mnie z łóżka o siódmej rano. Na spacerze z Frankiem zobaczyłam wielką mrówkę. Była czarna i błyszcząca. Szła sobie środkiem drogi. Spokojnie, bez pośpiechu. Przejechały dwie riksze, kika motocykli i autobus szkolny. Mrówka przetrwała. Jak? Nie wiem. Udało jej się przedostać na drugą stronę. Rozgościła się w świeżej kupie...

Codziennie obserwuję tutaj ludzi. Są jak ta mrówka. Żyją na przekór wszystkiemu. Spokojni, powolni, wyważeni, brną w życie z godziny na godzinę, balansując między kupami, górami śmieci i plątaniną kabli. Każdy znajduje jakoś swoje miejsce. Myślę, że swoje miejsce znalazłam tu i ja.

Tak myślę.

Na razie...


Mim

Komentarze
Jeśli jesteś człowiekiem to przesuń suwak w prawo
  PRODUKT TYGODNIA  
produkt tygodnia
  PORADY  
Kwasy w pielęgnacji zimowej - które wybrać i jak ...

Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...

Pogotowie kosmetyczne - regeneracja skóry zimą

Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...

Wyjątkowe zestawy prezentowe na każdą kieszeń - podaruj ...

Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...

  POPULARNE  
"50 twarzy Greya" - film: kto zagra główne role?
10 najmodniejszych stylizacji męskiego zarostu na 2016 rok
Nowe oblicze Greya - Recenzja
10 najdroższych perfum świata