Rytualne masło do ciała... Długo nie mogłam rozgryźć genezy nazwy tego kosmetyku. W końcu doszłam do wniosku, że aby efekty jego stosowania były zauważalne, wklepywanie musi stać się rytuałem ;) Choć przyznam że i inne, bardziej mroczne pomysły przychodziły mi do głowy ;)
Kosmetyk kusi już z opakowania obietnicą świeżości zapachu. Zielona herbata i limonka – jak dla mnie bomba! Brać musimy je w ciemno, bez wąchnięcia przed zakupem – szczelnie bowiem przykryte jest pod wieczkiem aluminiową osłonką. Moim zdaniem warto się skusić – zapach jest rześki, nienachalny i delikatny, aczkolwek z wyraźnie wyczuwalną nutą cytrusów. Z trwałością po aplikcji średnio, na skórze utrzymuje się chwil kilka i dyskretnie ulatnia.
Opakowanie praktyczne – szeroki zakręcany słoik ułatwia dostęp do kosmetyku i nie pozwala na zmarnowanie choćby odrobinki. Miła dla oka szata graficzna utrzymana została w spokojnych kolorach i nawiązuje do głównych składników kremu. Jedyne zdecydowane elementy to granatowa zakrętka i takie samo logo linii.
Zauroczyła mnie konsystencja masła. Zwykle podchodzę do nich z rezerwą, cała masa bowiem jest ciężka w nakładaniu i tępa w rozsmarowywaniu. Tutaj na szczęście jest zupełnie inaczej! Masełko jest lekkie i puszyste, choć jednocześnie niezwykle treściwe. Pięknie sunie po skórze i szybko się wchłania, co ma ogromne znaczenie zwłaszcza rankiem, gdy na wszystko brakuje czasu ;)
I kilka słów na temat działania masła. Świetnie nawilża skórę, nawet w miejscach gdzie jest ona wyjątkowo sucha (łokcie, kolana, łydki). Pozostawia ją aksamitnie gładką i miękką w dotyku, a efekt ten jest długotrwały i utrzymuje się przez kilkanaście godzin. Mam także wrażenie że skóra stała się porządnie odżywiona, co jest pewnie poniekąd zasługą systematycznego nakładania. Niestety nie zauważyłam by masło w jakikolwiek sposób przyczyniło się do likwidacji tkanki tłuszczowej czy wyjątkowego ujędrnienia skóry, ale w tym temacie nie liczę na cuda i chwytliwe obietnice producentów ;)
Cena masła jest nad wyraz kusząca (ok. 13 zł / 200 ml), i choć z dostępnością dość krucho, myślę że warto go poszukać i wypróbować na własnej skórze. Polecam!
Moja ocena: 4 / 5
Agnieszka Wysocka
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...