Facebook prawdę ci powie!

Przychodzą czasem w życiu niespełna 25-letniego mężczyzny (lub chłopca, jak kto woli) takie chwile, kiedy musi zmierzyć się z swoją przeszłością. Szczęście od Najwyższego, że człek jeszcze młody i powodów do wstydu ma niezbyt wiele. Czy aby na pewno? Jak mawiają klasycy - fejs prawdę ci powie! Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko sprawdzić zawartość swojego walla!

Lustereczko, powiedz przecie...
Z "Księgą Twarzy" po raz pierwszy zetknąłem się na początku studiów. Wówczas to otrzymałem mailem zaproszenie od jednej z koleżanek, namawiającej mnie do założenia tam konta. Wcześniej miałem myspace'a i było całkiem w porządku. Mimo to, opierałem się trochę (a bo po co mi jakieś kolejne internetowe badziewie!), lecz wbrew pozorom nie trwało to zbyt długo. Kiedy w końcu założyłem konto, uzupełniłem informacje na swój temat i dodałem jakieś prowizoryczne zdjęcia, w prawym górnym rogu ukazał mi się pewien ostrzegawczy znak. Było to zaproszenie do znajomych. Klikam, akceptuję i jest - mam nowego przyjaciela! Co najlepsze, spotkałem go już wcześniej na uczelnianym korytarzu...

Tak oto wdrażałem się powoli w zasady funkcjonowania w sieci, przyjmowałem kolejne zbłąkane dusze do grona moich wielbicieli (megalomania, a jak!) i grała gitara! Nie bez kozery określam ich w taki sposób, albowiem ilekroć dodawałem nową fotę, to lajkowali (czyt. zaczynali lubić) i pisali - "wow, jakie ciacho!". I cóż ja biedny, średniego wzrostu i wagi człowiek miałem w takiej sytuacji zrobić? Musiałem w się wreszcie w sobie zakochać!

Co ciekawe, nie byłem wcale odosobniony, wszak wielu reprezentantów gatunku homo sapiens miało podobnie, tylko te ich twarze się dziwnie zmieniały. Nagle grubi stawali się szczupli, zmarszczki same się wygładzały, a włosy gęstniały (tzw. samoistnie odwracanie procesów łysienia i siwienia). No Strefa 11 normalnie! Najlepsze jednak były tzw. "zdjęcia z morałem", przedstawiające zazwyczaj płeć piękną na tle obskurnych blokowisk bądź wyschniętych zbiorników wodnych, w różnych prowokujących pozach z dopiskami typu "nie oceniaj mnie, niepotrzebni mi fałszywi przyjaciele!". Kolumb przy tym, to raczej marny odkrywca...

Co? Gdzie? Kiedy?
Bez wątpienia facebook posiada jedną, w miarę interesującą cechę, a jest nią możliwość zapisywania się na wszelakie wydarzenia, od koncertów po mecze piłkarskie. I dobrze, bo to znacznie ułatwia umówienie się na takowe, każdy wszak prędzej czy później zgra się ze sobą i wszystko będzie w porządku. Gorzej jednak, gdy zaczynają powstawać małe "targowiska próżności", na których stragany zakładają specjaliści od życiowych second handów, służących do sprzedawania swojej prywatności przez 24/h.

"To moje śniadanko", "Rozwiesiłam dzisiaj pranie", "Jedziemy na wczasy do Rzymu" - tak prezentują się przykładowe wpisy z cyklu "World Wide Web Memories".

Super, tylko kogo to obchodzi? Chcecie wywołać w kimś zazdrość, czy co? Myślicie, że inni nie mają swojego życia? Skoro tak, to nie mam nic więcej do dodania.

Wolne żarty! Przecież każdy ma prawo żyć w zgodzie z własnym sumieniem! Zgromadzenia też już nie są zakazane, więc kto chce, niech wyrzuca swoje brudy na światło dzienne (np. pretensje dziewczyny do chłopaka o to, że zaktualizował swój status i na fejsie nie jest już "zajęty"). Gorzej tylko, że potem wszyscy to widzą i zyskują nowe powody do plotek.

Inna sprawa to opisywanie bogactwa swojego życia duchowego oraz cielesnego. "Przebiegłam dzisiaj 15 km", "Zjadłam tylko jednego kebaba" albo najlepsze - "I ty możesz być fit". No pięknie, że nam pokolenie się ruszyło, tylko dlaczego te fitnesowe deklaracje kończą sie wraz z wyłączeniem laptopa? Sfera sacrum - wyznajemy, jak to nie wstydzimy się Boga, bijemy rekordy polubień dla papieża, choć już dawno temu głośno powiedziano, że tego typu strony owszem, biją rekordy, ale sprzedaży (im większa ilość naiwniaków to polubi, tym większa będzie stawka, jaką uzyska właściciel za sprzedaż fanpage'a). Wiara jest piękną ideą i zdecydowanie warto o niej mówić, jednak nie w tak pretensjonalny i infantylny zarazem sposób. Toż to woła o pomstę do nieba, podobnie jak te wszystkie złote myśli o przyjaźni i wyższości dobrego serca nad wyglądem zewnętrznym. Gdyby rzeczywiście tak było, to nie przeglądalibyście się w opiniach internautów, a najwredniejsze z waszych koleżanek nie pisałyby o uczciwości i prawdomówności.

Grono ekspertów (inaczej "fejsbukowa loża szyderców")
Lider Blue Cafe, Paweł Rurak-Sokal powiedział w jednym z wywiadów, że "Polska jest krajem krytyków i świętych krów". Miał on na myśli tych "artystów", którzy mimo, iż już dawno przestali tworzyć, to wciąż domagają się statusu wielkich i wyjątkowych. Przyznam szczerze, że doświadczam tego samego, gdy loguje się na moim fejsbukowym koncie. Wówczas to mym oczom ukazują się tyrady antysystemowych buntowników, walczących z lewactwem, a co za tym idzie, podatkami, mniejszościami wszelkiej maści, ideologią gender, obcym kapitałem, dziennikarzami o niepewnym rodowodzie itp. W opozycji do nich stoją obrońcy tolerancji, otwartości, którzy w ludziach o innym światopoglądzie widzą posiadacza beretu z antenką. Każdy z nich zaskakuje erudycją, wiedzą na temat polskiej historii, która zazwyczaj ma dwa różne końce i początki. Interesujące są także ich teorie dotyczące pojawienia się człowieka na ziemi oraz tego, kto jest fajny, a kto be. Nie głosuję na Pana X, nie oglądam modnych seriali, nie ubieram się "po hipstersku" i co gorsza, nie chodzę na pikiety różnorakie, jak również do modnych knajp, gdzie każdy z każdym się po plecach klepie. Reasumując, jestem nieużyteczny dla cyfrowej gawiedzi!

Nie myślę, więc jestem!
Gorzko parafrazując Kartezjusza, zwrócę się do wszystkich tych, którzy bezrefleksyjnie podchodzą do myśli głoszonych za pośrednictwem wszelkiej maści portali społecznościowych. Przestrzeń, w której praktycznie każdy może zostać autorytetem na miarę XXI wieku (sam nazywam to z angielska - "Celebauthority") staje się równie niebezpieczna, co zagrożenia pochodzące ze świata zewnętrznego. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - bo zakłóca naszą percepcję, poprzez narzucanie określonego stylu bycia i rozumowania. Załóżmy, że istnieje pan, którego na potrzeby eksperymentu nazwiemy Johnnym XYZ. Mieszka on tam, gdzie psy szczekają pewną częścią ciała (nie mam nic do wiejskich przestrzeni, wszak jednym z moich największych marzeń jest wzbogacenie się i postawienie sobie domu w miejscu, w którym odległość między moją posesją a sąsiada wynosić będzie min. 2 km), a satelita działa tylko wówczas, gdy nie doświadcza ataków wiatru. Johnny marzy o karierze gwiazdy telewizji i całymi dniami (z przerwami na techniczne perturbacje, uniemożliwiające łączu bycie stałym) penetruje internet, w celu odnalezienia swojego "ja". Oczywiście, krytykuje każdego konkurenta na tym polu, samemu wykonując schematyczne czynności oparte na rzekomym podzielaniu opinii swoich idoli. Wystarczy bowiem, że znana specjalistka od zdrowego trybu życia, modelka, showman bądź polityk doda jakikolwiek post i on już go lajkuje. Zapytany o całą sprawę odpowiada: "ja polubieniami obdarzam wyłącznie wpisy tych, których wyjątkowo cenię". Ciekaw jestem, co zrobiłby, gdyby jeden z jego ukochanych celebrytów pewnego dnia postanowił obrazić mu np. tatę. Czy wtedy również polubiłby jego wpis? Obawiam się, że tak.

Doskonałą alegorią takiego podejścia jest uznawane za niezbyt kulturalne klaskanie na zakończenie lotu. Samolot zbliża się do ziemi, ląduje. Zatrzymuje się i wszyscy uczestnicy podróży automatycznie zaczynają używać swoich dłoni do wydawania triumfalnych odgłosów. Ale jak to?! Czemu tak?! Po jaką cholerę (pardon, poniosło mnie lekko)?! Komuś urodziło się dziecko? Ktoś z podróżujących wygrał w totka czy może dostał spadek po bogatej ciotce z Ameryki? Zawsze wydawało mi się, że tego typu czynności zarezerwowane są dla zachowania powszechnie zwanego "gratulowaniem". Tymczasem okazuje się, że po ogoleniu się, skończeniu pisania felietonu bądź dojechaniu autobusu na przystanek w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, powinienem zaklaskać, a następnie zatańczyć breakdance! Mogę również zalajkować coś, co kala w moje zasady, albowiem dodał to mój ulubiony artysta!

Mamusiu, jak dorosnę to wytoczę ci sprawę o wykorzystanie mojego wizerunku bez zezwolenia!
"Och, jakie słodkie maleństwo" - brzmi komentarz pod jednym ze zdjęć przedstawiających uroczego bobasa, który dopiero co opuścił matczyny brzuszek. Użytkownicy sieci prześcigają się w tym, kto napisze więcej komplementów dla malca i jego mamy. Jakie to szlachetne i wzruszające! Ogromną radością jest pojawienie się nowej istoty na planecie ziemi i serio, nie mam nic przeciwko temu, aby dzielić się tą informacją z całym światem, w oparciu o dobrodziejstwa nauki oraz techniki. Gorzej jednak, gdy zaczyna to przybierać karykaturalną, pozerską, cyrkową wręcz postać i stajemy się świadkami narodzin kolejnego odłamu ekshibicjonizmu zwanego głupotą. Kilka lat temu dobry kumpel pokazał mi profil dziewczyny udostępniającej zdjęcie USG swojego nienarodzonego dziecka. Małe piwo. Zdecydowanie większy kufel musiałem wypić, kiedy okazało się, że bohater zdjęcia ma także własną stronę! Takiemu to dobrze - jeszcze się nie narodził, a już został doceniony przez social media!

Jeśli w przyszłości, drogie maluchy odnajdziecie w necie kiczowate sesje zdjęciowe ze swoim udziałem, to nie przejmujcie się - prawo jest po waszej stronie i zawsze możecie zaskarżyć rodziców o wykorzystanie wizerunku bez waszego pozwolenia.

Faza - oczyszczenie
Usiadłem dziś i nie mogłem uwierzyć, jakie głupoty i pierdoły, mówiąc kolokwialnie zdarzało mi się niegdyś wypisywać. W konsekwencji, mój wall został wyczyszczony, a liczba znajomych zmniejszyła się z 508 na 436 (może jeszcze zmaleć).

Żyjemy w czasach, w których portale społecznościowe spełniają funkcję lustra i sumienia miliardów ludzkich istnień, dlatego też warto pewne rzeczy zachować wyłącznie dla siebie, a prawdziwych przyjaciół szukać w realu, czego i wam, drogie czytelniczki oraz czytelnicy życzę.

Elvis Strzelecki

Komentarze
Jeśli jesteś człowiekiem to przesuń suwak w prawo
Anita (83.27.159.*)    |    05.08.2015 godz.20:15

We wszystkim wskazany jest rozsądek. Na FB jest go niestety mało. Czasami wręcz ilości śladowe. Niemniej jednak, to bardzo przydatny portal. Ale dla dorosłych, nie wiekowo, mentalnie :)

  PRODUKT TYGODNIA  
produkt tygodnia
  PORADY  
Kwasy w pielęgnacji zimowej - które wybrać i jak ...

Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...

Pogotowie kosmetyczne - regeneracja skóry zimą

Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...

Wyjątkowe zestawy prezentowe na każdą kieszeń - podaruj ...

Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...

  POPULARNE  
"50 twarzy Greya" - film: kto zagra główne role?
10 najmodniejszych stylizacji męskiego zarostu na 2016 rok
Nowe oblicze Greya - Recenzja
10 najdroższych perfum świata