Wykonanie pięknego makijażu oczu jest sztuką moim zdaniem ciężką, której ciągle się uczę ale, której nauka sprawia mi wiele przyjemności:) Uwielbiam testować kolorowe kosmetyki do powiek, bazy pod cienie a ostatnio ciągle uczę się robić kreskę idealną, eyelinerem. To właśnie o tym kosmetyku chciałabym Wam dzisiaj napisać słów kilka.
Eyeliner firmy Sephora w kolorze ostrego, wręcz elektrycznego niebieskiego niedawno zagościł w mojej kosmetyczce. Powiem szczerze, że to pierwszy kosmetyk Sephory jaki mogłam testować, mieszkam w stolicy Mazur i do najbliższej Sephory mam ponad 100 km, dzięki czemu byłam w tej perfumerii naprawdę dosłownie kilka razy w życiu.
Kolor nie jest tym, na który stawiam w swoich makijażach, źle się czuję w niebieskim mimo że jestem blondynką o niebieskich oczach i teoretycznie powinien mi pasować, niemniej jednak testowanie było przyjemnością.
Eyeliner zamknięty jest w małej, poręcznej buteleczce o pojemności 0,082fl.oz., pędzelek jest dość gruby u nasady i zwęża się ku dołowi dzięki czemu możemy kombinować z różną grubością kresek na oku od zwykłej prostej podkreślającej linię rzęs aż do kresek w stylu Hepburn. Trzyma się go w dłoni dość zgrabnie, prowadzi się łatwo po powiece ja jednak dałam zdjęcia kreski namalowanej na dłoni gdyż przy aplikacji rączka mi się zatrzęsła i nie wygląda to aż tak dobrze by pokazać Wam efekt na oku;)
Konsystencja nie jest wodnista jak przy pierwszym eyelinerze, z którym miałam do czynienia ale i nie zbyt gęsta, dzięki czemu mogę go polecić dla laików w dziedzinie malowania kresek – naprawdę ciężko zrobić sobie nim krzywdę. Kolor świetny i długotrwały, nie płowieje.
Eyeliner na mojej powiece w nieskazitelnym ładzie utrzymał się ponad 5-6 godzin a mam opadające powieki, więc to naprawdę sukces. Jeżeli chodzi o rozmazywanie się i odbijanie na górze to przyznam szczerze, że po dłuższym czasie widzę na górze odbicie, ale jak mówię pewnie to wina moich opadających mocno powiek.
Jednak nie straszny mu pot, czy łzawienie oczu, nie wiem jak radzi sobie na deszczu ale starcie z wodą z mydłem (które możecie zobaczyć na górze na fotografii) wygrał, tracąc jedynie na intensywności koloru.
Cóż mogę dodać? Spełnia swoje zadanie, jestem ciekawa czerni i na pewno przy następnym większych zakupach odwiedzę Sephorę i sobie kupię. Wam kochani mogę ją szczerze i z czystym sumieniem polecić.
Wystawiam taką solidną 4.5 / 5.
Joanna Sudak
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...