Eva Grygo

Jest młoda, piękna i utalentowana. Mówi, że tworzy markę dla kobiet ambitnych i pewnych siebie – takich jak ona. Jaka naprawdę jest Eva Grygo – zwyciężczyni tegorocznej edycji New Look Design na Warsaw Fashion Street 2013

CreativeMagazine: Opowiedz o swojej drodze... Jak to się stało, że ze "zwyczajnej" dziewczyny pochodzącej ze średniej wielkości miasta na północno – wschodnim pograniczu, stałaś się znaną projektantką mody?

Eva Grygo: Pewnie mi nie uwierzysz, ale zrealizowałam wszystko, co do tej pory sobie zaplanowałam (śmiech) – kierunek studiów: marketing, w tym samym czasie robiłam licencjat z finansów i rachunkowości, studiowałam też projektowanie ubioru. Nie było to łatwe, ale kiedy jesteś w trybie intensywnej pracy, potrafisz więcej na siebie przyjąć. Po prostu przyzwyczajasz się do tego, że cały czas coś robisz...

CM:  A skąd w ogóle pomysł żeby zająć się projektowaniem ubiorów?

EG: Zawsze miałam potrzebę robienia „czegoś więcej”. W liceum należałam do grupy teatralnej. Spektakle, w których grałam zazwyczaj wymagały dużej ekspresji, przełamywania własnych barier, kreatywności. Kiedy doświadcza się czegoś takiego, już zawsze pragnie się wyrażania siebie poprzez sztukę. Jednocześnie, w tym samym czasie, sama projektowałam sobie ubrania np. sukienkę na studniówkę... Wtedy jeszcze nie umiałam szyć, pomagała mi babcia. To właśnie dlatego, kiedy wybierałam kierunek studiów, myślałam albo o aktorstwie, albo projektowaniu. Nie mogłam wybrać obu tych kierunków, bo byłoby to nie do pogodzenia. Ostatecznie, przynajmniej na początku, wybrałam marketing, który teraz, pomaga mi w rozwijaniu sprzedaży moich projektów. W projektowaniu masz możliwość by tworzyć coś we własnym zaciszu, dopiero potem to pokazujesz. Masz czas na refleksję. Natomiast w teatrze tyle się dzieje... Wybrałam branżę, która w tym momencie bardziej odpowiada stylowi mojej pracy. Czasami brakuje mi teatru, tego rodzaju ekspresji, ale pomimo, że za tym tęsknie, nie mam już na to czasu.

CM:  Czym dla Ciebie jest moda?

EG: Moda? To nie jest łatwe pytanie. Albo możesz założyć coś, bo jest modne, albo dlatego, że Ci się podoba. W momencie, kiedy ktoś kieruje się tylko modą, ale nosi rzeczy, w których albo źle wygląda, albo się dobrze nie czuje, to co z tego, że coś jest modne? Chciałabym robić rzeczy, które są estetyczne, które wnoszą coś więcej poza normalny ubiór. Jeśli nosisz sukienkę, która dzięki minimalistycznym cięciom podkreśla twoje wdzięki i prezentuje ciebie jako osobę, to wydaje mi się ważniejsze, niż nadążanie za obowiązującymi trendami. Często też ludzie mają błędne wyobrażenie na temat mody, przez co uważają, że moda nie jest dla nich. Im się wydaje, że moda to znajomość najlepszych projektantów, ubieranie się tylko w markowe ciuchy i ślepe podążanie za trendami. Boją się, ze nie będą nadążać za modą, bo nie założą czegoś w odpowiednim momencie, zanim przestanie być modne, albo myślą, że bycie modnym wymaga kupowania tylko ciuchów, które nadają się do noszenia tylko jeden sezon, bo potem modne już nie są.

CM: Mam też takie doświadczenie, że ludzie traktują modę jako coś, na co ich nie stać. Coś udziwnionego, co można zobaczyć na kanałach modowych w telewizji, ale zupełnie nie nadaje się to do noszenia...

EG:  Tak, z jednej strony ludzie właśnie tego oczekują, spodziewają się tego, co zobaczą w telewizji, ale kiedy już to widzą, oceniają jako dziwne i „nie do noszenia”.

CM:  Na jednym z blogów modowych, w wywiadzie z Tobą przeczytałam, że „robisz ciuchy dla kobiet ambitnych i pewnych siebie”...

EG: To zależy jak będziesz pojmować ambicję.. bo pewność siebie wydaje się jasna...Tworzę dla kobiet, które noszą ubrania według własnego, a nie otoczenia, wyboru. W polskim świecie mody (i nie tylko) istnieje pogląd, że wszyscy oglądają się na innych. Najważniejsze jest to, co środowisko uważa za modne, co powiedzą krytycy mody, którzy projektanci są oceniani jako ci, których trzeba nosić. Każdy ogląda się na wszystkich wokół. Z drugiej strony, istnieje środowisko bloggerów modowych, którzy są bardzo odważni w sposobie ubierania. Fajnie to wszystko wygląda na zdjęciach i dobrze się prezentuje, jest to jakiś pomysł. Inspiracje z magazynów i blogów trzeba jednak umiejętnie przystosować dla siebie.

CM:  A ty nosisz swoje projekty?

EG:  Tak, oczywiście zależnie od okazji.

CM:  Dobrze rozumiem, że kilka lat, w ciągu których tworzysz, twoje spojrzenie na kreację ubioru się zmieniło?

EG: Jeśli spojrzę przekrojowo na to, co do tej pory stworzyłam, to widzę, że kiedyś tworzyłam bardziej po to, by wyrazić siebie, pokazać moje pomysły i to, jak w ogóle widzę modę, moje podejście do ubioru. Teraz, jak sama obserwuję i jak mówią mi inni, bardziej dojrzałam do tego, by projektować rzeczy do noszenia, które jednak cały czas będą zawierały mój pomysł i wizję mody.

CM:  To jaki jest ten twój pomysł?

EG:  Minimalistycznie i nowocześnie. Oczywiście jestem świadoma tego, że moje pomysły mogą być postrzegane inaczej w zależności od tego, kto na to patrzy.

CM:  Jak chciałabyś być postrzegana, co jest dla ciebie ważne?

EG:  Chciałabym żeby ludziom podobały się moje projekty nie dlatego, że mają morze falbanek, ale dlatego, że są dobrze skrojone i w minimalistycznej formie wyrażają całą estetykę ubioru oraz jakość wykonania.

CM:  Opowiedz o swojej współpracy z siostrą.

EG: Iza nosi moje stroje, jest moją najlepsza reklamą. Przekazywałam jej pierwsze ubiory, które tworzyłam, bo wiedziałam, że ma więcej okazji, by je nosić (śmiech). Była dla mnie wsparciem podczas pierwszych sesji zdjęciowych, a ostatnio także przy przygotowaniach muzyki do pokazu.

CM:  No właśnie, nadal współpracujecie tylko na trochę innej płaszczyźnie?

EG: Tak, Iza jest DJ'ką i mixuje muzykę do moich pokazów. Na razie miałam okazję skorzystać z jej pomocy podczas przygotowania tła dźwiękowego na pokaz w Londynie i na Warsaw Fashion Street. Iza wie, w jakim stylu tworzę, świetnie wyczuwa klimat. Pewnie to, że jest moją bliźniaczką ma wpływ na to, że wie, czego oczekuję.

CM:  Gdzie dostępne są Twoje projekty?

EG:  Moje kolekcje są dostępne w showroom.pl, a od niedawna w butiku Renew w CH Reduta w Warszawie.

CM:  A jak wygląda dostępność cenowa Twoich produktów?

EG:  Ceny ubiorów z moich kolekcji są wypadkową krótkich serii produkcyjnych, designu i warunków rynkowych. Z jednej strony więc mój klient może być pewien, że kupi coś lokalnego, a z drugiej - nadal go na to stać.

CM:  Da się z tego żyć?

EG: Trzeba do tego dążyć, ale na razie więcej jest w tym wszystkim inwestycji, pokazania swojego konceptu i budowania marki.

CM:  Jakie masz plany na najbliższą i dalszą przyszłość?

EG: Może najpierw wakacyjnie... Pojadę do Maroka, poza tym - na Suwalszczyznę, do domku letniego. To tam często rodzą się moje pomysły na nowe projekty. Siedzę przy kominku i rysuję, mam dużo czasu dla siebie. Bardzo dużo rzeczy stworzyłam właśnie tam. Wielu ludzi pyta mnie, jak mogę robić tyle rzeczy naraz, bo poza projektowaniem musisz to wszystko uszyć, sprzedać, opracować strategię promocji. A kiedy tworzy się samemu, to pomimo wsparcia innych osób, nadal jest dużo do zrobienia.

CM:  Mam rozumieć, że sama szyjesz swoje projekty?

EG:  Nie, kiedyś szyłam, ale ze względu na limit czasu, przekazuję to w ręce osób, które się w tym specjalizują.

CM:  A plany zawodowe? Jaki będzie Twój kolejny krok, co chciałabyś osiągnąć?

EG:  Chcę rozwijać sieć dystrybucji moich kolekcji. Poza tym będę kontynuować współpracę w Londynie. Tam dzieje się naprawdę dużo i mogłabym zrobić więcej, gdybym była na miejscu, ale nadal wiele spraw trzyma mnie w Warszawie. W jeszcze dalszych planach, poza moda damską, chciałabym poeksperymentować z projektowaniem praktycznych akcesoriów w stylu awangardowym, ubranek dla mniejszych odbiorców i modą męską.

CM:  Czy jest coś poza projektowaniem, o czym marzysz?

EG:  Większość moich marzeń związanych jest jednak z modą. Poza tym, chciałabym mieć czas na podróżowanie. Najdłużej byłam w podroży trzy tygodnie i już po tym czasie czułam, że odpoczywam od pędu życia, biorę głębszy oddech i potrafię spojrzeć z dystansu na codzienne problemy. Wydaje mi się, że gdybym miała jeszcze więcej czasu, mogłabym skuteczniej oczyścić umysł.

CM:  Dokąd chciałabyś pojechać?

EG:  Do Japonii..i...do Japonii!

CM:  Gdybyś nie była projektantka byłabyś...?

EG: (szept) Aktorką (śmiech). Mam nadzieję.

CM:  Chciałabyś coś dodać?

EG: Cieszy mnie, że w Polsce jest coraz więcej inicjatyw dedykowanych projektantom. Kiedy przyjeżdżasz z Londynu wydaje ci się, że w Polsce dzieje się mało, ale samo tempo wzrostu inicjatyw w Polsce jest imponujące... Prognozy są bardzo pozytywne, rynek jest chłonny, dużo rzeczy można jeszcze zrobić i to daje nadzieję na to, że warto robić coś w swoim kraju. Za granicą ludzie bardziej doceniają design, stać ich na poszukiwanie i wspieranie. Poprzez zakupy lokalnych marek, ale w Polsce ten trend też stopniowo się rozwija i to jest pozytywne. Z tego się bardzo cieszę.

CM:  Dziękuję.


Więcej o Evie i jej kolekcjach: http://www.evagrygo.com/


Rozmawiała: Agata Włodarczyk

Komentarze
Jeśli jesteś człowiekiem to przesuń suwak w prawo
  PRODUKT TYGODNIA  
produkt tygodnia
  PORADY  
Kwasy w pielęgnacji zimowej - które wybrać i jak ...

Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...

Pogotowie kosmetyczne - regeneracja skóry zimą

Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...

Wyjątkowe zestawy prezentowe na każdą kieszeń - podaruj ...

Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...

  POPULARNE  
"50 twarzy Greya" - film: kto zagra główne role?
10 najmodniejszych stylizacji męskiego zarostu na 2016 rok
Nowe oblicze Greya - Recenzja
10 najdroższych perfum świata