Jakiś czas temu, a dokładnie w październiku, miałam okazję testować eliksir odżywczy Elseve. Byłam zachwycona. Ba, nadal jestem, bo wydajność tego produktu jest nie do uwierzenia, a działanie wprost cudowne: kondycja moich włosów uległa dramatycznej poprawie.
Kiedy więc w ręce wpadł mi eliksir upiększający przeznaczony do pielęgnacji i ochrony włosów farbowanych nie miałam cienia wątpliwości, że moja satysfakcja będzie gwarantowana.
Opakowanie identyczne jak w przypadku eliksiru odżywczego: szklana buteleczka w ciepłym, bursztynowym kolorze, która natychmiast wzbudza zaufanie. Producent zapewnia, że unikalna formuła, która łączy niezwykłą moc 6-ciu olejków kwiatowych doprowadzi do prawdziwej metamorfozy włosów farbowanych - odżywi je i ochroni kolor, czyli to czego moje włosy ostatnimi czasy potrzebują, bo ich czekoladowy brąz szybko traci swój „pofarbowaniowy” blask.
Odstawiłam więc na bok eliksir odżywczy i postanowiłam zaprzyjaźnić z jego upiększającym kuzynem.
Produkt można stosować albo na wilgotne włosy, w celu dodania im miękkości i aksamitności, albo na suche, żeby je zdyscyplinować, podkreślić kolor i nadać połysk. Ja zdecydowałam się na opcję mokrą, tak jak w przypadku eliksiru odżywczego.
Na dłoń wycisnęłam dwie porcje, zgodnie ze wskazówkami z opakowania. I tu od razu spotkała mnie niemiła niespodzianka. Wprawdzie eliksir pachnie zniewalająco, ale jest bardzo rzadki i spływał mi z dłoni, a ponieważ jest tłusty miałam trudności z rozprowadzeniem go po włosach.
Śliska substancja skleiła je tylko na końcach i zupełnie nie pomogła w rozkołtunieniu. Włosy wysuszyłam tak jak zwykle. Nie podobał mi się ich wygląd "po", ale zrzuciłam to na karb zbyt silnego strumienia suszarki. Nakręciłam je na wałki, po 20-stu minutach rozkręciłam, wszystko tak jak zawsze, ale wciąż nie było dobrze. Włosy były widocznie obciążone i jak kluski leżały przy głowie. Ni widu obiecanej aksamitności.
Dla upewnienia się zastosowałam specyfik jeszcze trzy razy i za każdym razem było to samo. Próbowałam jedną porcję zamiast dwóch, ale wtedy moje włosy były zbyt suche. Cóż, nie pozostało mi nic innego jak powrócić do sprawdzonego eliksiru odżywczego.
A oto cudowne składniki produktu:
Olejki dokładnie te same co w eliksirze odżywczym, różnica jest wyłącznie w zawartości substancji chemicznych.
Chciałabym tutaj być w miarę obiektywna, więc zabawię się w adwokata diabła. Być może wodnistość i nieefektywność produktu to wcale nie jego wina. Może przegrzał się leżąc przez ponad miesiąc w urzędzie pocztowym w Kalkucie? A może moje włosy są uzależnione od eliksiru odżywczego? Może, może, może... A może najzwyczajniej w świecie eliksir upiększający po prostu się producentowi nie udał?
Moja ocena: 1.5/5 (punkty jedynie za opakowanie i zapach)
Magdalena Milhoux
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...