Dodaj zdjęcie do galerii

ABY MÓC DODAĆ ZDJĘCIE DO NASZEJ GALERII MUSISZ BYĆ ZALOGOWANY.

Domek z piernika - Corin Gerhardsen, Recenzja

Kryminał to chyba mój ulubiony gatunek prozy, czego dowodem może być całkiem pokaźna biblioteczka. Czytam je w ilościach wręcz hurtowych. A że ten rodzaj prozy ma się dobrze: autorzy są bardzo płodni, to mam w czym wybierać. Kilka tygodni temu sięgnęłam po „Domek z piernika” Carin Gerhardsen, autorki do tej pory mi nieznanej. W chwili obecnej dwie kolejne książki jej autorstwa mam na swojej półce. Czekają na przeczytanie.

„Domek z piernika” to fascynująca lektura – powiedziałabym nawet, że to kryminał idealny. Warto zaznaczyć, że Gerhardsen już na początku zdradza czytelnikowi, kto jest mordercą i odkrywa motywy zbrodni. Oryginalne posunięcie, nieczęsto mamy z czymś takim do czynienia. Mnie to odpowiada. Fajnie jest poznawać kryminalną historię z takiej perspektywy. Śledzę poczynania mordercy, obserwuję wysiłki policji i sama szukam drogi do jak najszybszego rozwiązania.

Kluczowym motywem staje się pojęcie szeroko pojętego zła. Autorka stawia odwieczne pytanie: rodzimy się źli, czy dopiero stajemy się tacy ? Wydaje mi się, że ona sama skłania się ku pierwszej odpowiedzi.

„Domek z piernika” jest historią dziecka maltretowanego w przedszkolu. Dziecka, które we właściwym momencie nie otrzymało pomocy. Rzutuje to na jego dorosłe życie, nie potrafi ułożyć sobie relacji z ludźmi. W pewnej chwili pęka, a niesprawiedliwość zaczyna przytłaczać. Bo jak to jest, że ofiara jest samotna i nieszczęśliwa, a oprawcy pozakładali rodziny i mają się dobrze ? Zemsta jest blisko. Sprawą tajemniczych morderstw zaczyna zajmować się inspektor Conny Sjoberg. Mąż, ojciec i człowiek bardzo zaangażowany w swoją pracę.

Czytając, miałam wrażenie, że wiem więcej od niego (przecież znałam nazwisko mordercy).

I co ?

Zakończenie wbiło mnie w fotel!

Warto, warto, warto!

Aneta Starosta