Dodaj zdjęcie do galerii

ABY MÓC DODAĆ ZDJĘCIE DO NASZEJ GALERII MUSISZ BYĆ ZALOGOWANY.

Dieta tasiemcowa – koszmarny sposób na zrzucenie kilogramów

Większość ludzi, na samą myśl o posiadaniu w swoim ciele tasiemca, dostaje gęsiej skórki. Zarażeni robią wszystko, by pozbyć się „robaka” jak najwcześniej, przeżywając ogromny stres i przeróżne dolegliwości fizyczne. Tym bardziej trudno byłoby im sobie wyobrazić, że ktoś może zarazić się tasiemcem... świadomie, w dodatku za to płacąc. Czy są to osoby o skłonnościach samobójczych? Nie. To ofiary kultu chudości.

Przeciętnemu człowiekowi trudno sobie wyobrazić desperację, która doprowadza panie z nadwagą (lub nawet bez niej) do sięgnięcia po tak drastyczne sposoby schudnięcia. Niestety – jak podkreślają lekarze, są już pierwsze, śmiertelne ofiary takich właśnie praktyk. Warto więc wyjaśnić, na czym polega ta niezwykle kontrowersyjna „dieta” i z jakimi zagrożeniami wiąże się jej stosowanie.

Krótko o długim tasiemcu
Panie, które decydują się na zastosowanie diety tasiemcowej, zwykle kupują specjalne tabletki na internetowych stronach. Pastylki lub ampułki zawierają główkę pasożyta, jakim jest tasiemiec. Nie wiadomo jednak, czy każdy, kto decyduje się na zażycie takiego „środka”, zdaje sobie sprawę, w co ta główka się przekształci. Tasiemiec jest pasożytem z grupy płazińców. Po tym, jak człowiek połyka jaja pasożyta, ten zaczyna rozwijać się w organizmie człowieka – ostatecznie „osiedla się” w jelicie cienkim. Nie wszyscy wiedzą, że dojrzały tasiemiec może osiągnąć długość... 15 metrów. Pasożyt ten całą swoją powierzchnią czerpie substancje odżywcze z organizmu żywiciela – czyli człowieka, a uzyskaną energię wykorzystuje na rozwój. Warto też wspomnieć, że tasiemiec może produkować do 100 tysięcy (!) jaj dziennie.

Skąd ten pomysł?
Dieta tasiemcowa nie jest pomysłem wynikającym z aktualnej mody na szczupłość, choć taka jest powszechna opinia. W rzeczywistości, początki tej kontrowersyjnej metody na schudnięcie sięgają 30-tych lat ubiegłego wieku. Wtedy jednak to nie modelki i „zwykłe” kobiety sięgały „po tasiemca”, ale najbardziej popularni dżokeje. Jak widać, ten niezbyt mądry sposób na zrzucenie wagi przetrwał do dziś.

W niebezpieczeństwie
W tabletkach, które sprowadzone są z Chin, zwykle znajdują się główki tasiemca nieuzbrojonego. Nie mamy jednak 100% pewności, jaki rodzaj pasożyta znajdzie się w danej tabletce czy ampułce. Trafiają się bowiem zarówno oszuści, którzy za duże pieniądze sprzedają placebo (w tym przypadku można im za to dziękować), jak i ci, którzy sprzedadzą tasiemca uzbrojonego. A ten jest już wyjątkowo niebezpieczny.

Tasiemiec uzbrojony ma główkę zakończoną małymi haczykami. Może on przedostać się do mięśni i narządów wewnętrznych, gdzie zostawia swoje jaja - zwane wągrami. Co więcej, wągry mogą znaleźć się nawet w mózgu... i w oku. Takie obrót sprawy może zakończyć się śmiercią osoby „odchudzającej się”.

Oczywiście wszystko to nie oznacza, że tasiemiec nieuzbrojony, nie posiadający haczyków, jest bezpieczny dla organizmu. Oto, jakie szkody może przynieść jego egzystowanie w naszym jelicie:

• wymioty
• osłabienie
• bóle brzucha
• poważna anemia
• problemy z perystaltyką jelit
• ogólne osłabienie organizmu

Ostatecznie często tasiemiec musi zostać usunięty u specjalisty metodą chirurgiczną. Trzeba jednak cały czas pamiętać, że równie dobrze możemy trafić na śmiertelnie groźnego tasiemca uzbrojonego – nie mamy najmniejszej możliwości, by to wcześniej sprawdzić.

Zanim kupisz
Łykanie tabletek czy ampułek z główką tasiemca jest jednym z najgorszych pomysłów, na jakie można wpaść. Pomijając już aspekt etyczny (czyli rozwijającego się w ciele, długiego na kilka metrów pasożyta), to czy naprawdę warto ryzykować śmiercią, zamiast po prostu udać się do dietetyka...?