Historia zaczyna się w Prowansji w 1976 roku, kiedy to Olivier Baussan stworzył Balsam do ust płatki róży L'OCCITANE.. Inspirując się kulturą regionów Morza Śródziemnego, opracował naturalne, skuteczne i rozkosznie arakcyjne produkty zapachowe i do pielęgnacji skóry.
Od chwili założenia w 1976 roku L'OCCITANE wyznaje kilka prostych wartości:
- autentyczność
- szacunek
- zmysłowość
- ciągłe udoskonalanie
I jak piszą, to coś więcej niż filozofia, to zobowiązanie! No cóż, przyznam, że informacje te znalazłam na stronie internetowej, ponieważ firma ta była mi zupełnie nieznana. Dziwne, bo zaglądając na stronę i szukając profilu firmy na facebooku, znalazłam conajmniej dwie swoje koleżanki, które już dawno zostały fankami tejże firmy. Myślę sobie, że może to i dobrze, bo pisząc recenzje nie będę kierowała się sentymentem, co pozwali mi być bardziej rzeczową i wiarygodną:)
Do przetestowania dostałam nowość firmy: organiczny balsam do ust płatki róży z kolekcji limitowanej. Inspiracją do stworzenia nowej kolekcji pachnących produktów z masłem shea stały się dwie tradycje zachodniej Afryki: wyplatanie koszy i opowiadanie baśni. Kolekcja zdobiona jest barwnymi motywami przypominającymi tradycyjnie wyplatane zachodnioafrykańskie kosze, a nowe produkty kuszą zapachami afrykańskich „kwiatów szczęścia”.
Sam balsam wyglada bardzo luksusowo. Mimo, że jest to tylko tubka, kolorystyka i szata graficzna sprawiają, że ma się wrażenie obcowania z czymś unikatowym. Uwagę przykuwa duży napis: 10% Czego? Ano masła shea, które doskonale nawilża i chroni spękane, suche usta. Masło shea w kosmetykach L'occitane pochodzi z zachodniej Afryki z Burkina Faso.
Tu nie mogę nie napisać o wspaniałym projekcie firmy! Otóż przez ostatnie dwa lata, wolontariusze firmy uczyli tamtejsze kobiety, wytwarzania mydła metodą L'Occitane. Co równie ważne, to nie jest jedyny projekt, gdzie pracownicy poświęcają swój wolny czas, aby pomagać. Od pierwszych chwil balsam podbił moje serce, jeszcze zanim przeczytałam te wszystkie wspaniałości o firmie. Gęsta konsystencja balsamu i cudowny zapach (i smak!), sprawiły, że sięgałam po niego bardzo często. Nakładam go na usta soute, jak i na szminkę (wtedy dawał świetny połysk). Jest tysiąckrotnie lepszy od wszystkich błyszczykow jakie posiadam, a których szczerze nie lubię za ich lepką i kleistą konsystencje.
Poręczny i niewielkich rozmarów, mieścił się we wszystkie kieszonki. Uratował mnie i córke z opresji, kiedy zapatrzone w najnowsze przygody Dzwoneczka (uwaga spoiler: Dzwoneczek ma siostrę!!!::)) pochłaniając z przejęcia słony popcorn bez opamiętania (i bez popitki), wysuszyłyśmy swoje usta na wiór. Uratował mojego syna, kiedy po katarze, jego usta były wyschnięte na popiół a nawet krawiły. Każdy inny balsam szczypał niemiłosiernie, tylko l'occitane przynosił ulgę i ukojenie i to od pierwszej aplikacji.
Kupując ten balsam nie tylko polepszymy sobie samopoczucie w jesienne dni (ten zmysłowy zapach!), ale kupując go możemy stać się lepszym człowiekiem i pomóc. W jaki sposób? Częścią nowej linii jest charytatywne mydło. 100% zysków ze sprzedaży produktu zostanie przekazane organizacjom pozarządowym działającym na rzecz zapobiegania łatwo uleczalnej ślepocie w krajach rozwijających się.Wspierajmy takie firmy, bo dzięki nim świat staje się lepszym.
Moja ocena 10/10 z adnotacją; naprawdę warto!
Monika Koprowska-LudwigKomentarze