"Pięć kobiet pałających żądzą zemsty zastawia pułapkę na mężczyznę, który dawno temu złamał każdej z nich serce..." Czy Wam to czegoś nie przypomina? Naszego rodzimego Tulipana? czy Karola? Niech Was jednak nie zwiedzie ten opis z obwoluty ani okładka. To nie jest literatura dla usychających z tęsknoty za romantyczną miłością, świtezianek.
Książka, to zbiór czterech sztuk teatralnych, napisanych w formie scenariuszy. Każda inna, zaskakująca swoją dramaturgią, ale wszystkie mają wspólny mianownik.
"Noc w Valognes", to tragikomedia i wprowadza nas w świetny nastrój. Oto kobiety postanowiły zemścić się na pewnym „dżentelmenie”, który ich zdradził, podeptał ich serca i porzucił. Zawiązują pakt, zwabiają delikwenta do domu aby wymierzyć mu zasłużoną kare. Ale choć kochanek już mocno posunięty zębem czasu, wciąż ma dar zjednania sobie niewiast. Z chwilą pojawienia się, jedna po drugiej, znów wpadają w jego sidła.
To najdłuższe opowiadanie z całej książki i może trochę nużyc, zwłaszcza takie rozważne niewiasty jak ja. Wątek z pawiem jednak sprawił, że w piękne, niedzielne popołudnie, w parku pełnym ludzi, swoją wesołością, wzbudziłam niemałe zainteresowanie. Śmiałam się do rozpuku i przestać nie mogłam. Co rusz ktoś podchodził i pytał o tytuł książki. Widocznie, mimo wszystko, nie wyglądałam na szaloną.
"Gość", to historia umierającego na raka krtani doktora Freuda. Jego córka Anna, zostaje aresztowana przez nazistę i w czasie jej nieobecności Freuda odwiedza nieznajomy. Bóg to czy diabeł? Ich filozoficzne dialogi, to po prostu majstersztyk. Moim zdaniem najlepsze opowiadanie w całej książce!
"Knebel", to monolog cierpiącego Dawida. Jego zmagania z chorobą i obserwacje najbliższych w czasie tego trudnego czasu. Tu też mamy miłość, miłość Dawida do człowieka z lasu. Miłość, która nie pozwala odejść mimo śmierci, bo jak powiedział Dawid; " cierpienie to sprawa wyobraźni".
"Szatańska filozofia". Najbardziej skłaniająca do refleksji opowieść. Oto rzeczywistość widziana oczami ...diabłów. Popadają w depresje bowiem, ich zdaniem, w świecie jest za mało zła. Zastanawiają się co by tu wymyśleć nowego, aby nie popaść w rutynę. Nie kręcą ich już nowe epidemie, wojny, nie wystarcza im, że obojętność stała się najwyższą cnotą. I wreszcie znajdują rozwiązanie! Genialne w swojej prostocie! Zaskakujące a jakże skuteczne!
Cztery, jakże różne opowiadania. Pierwsze wprowadza nas w świetny humor, ale kolejne już zmuszają do głębokich refleksji. Zamykając książkę długo jeszcze myślimy o bohaterach. Wydaje się, że tym co spina wszystkie opowiadania w całość, to zło. Zło, które się panoszy a którego nie chcemy zauważać.
Świetna literatura mimo, że dramat. Szkoda, że okładka i kobiecy tytuł sugerują, że to jakieś romansidło z niskiej półki. Jednak sam autor nie zawiódł. Jak zwykle zresztą. Polecam nawet bardzo!
Monika Koprowska-Ludwig
Kwasy to temat, który powraca z ogromnym echem jesienią i pozostaje z nami zazwyczaj przez całą zimę. Ta pora roku pozwala odrobinę zaszaleć ze składnikami ...
Zima to wyjątkowo trudny okres dla skóry, szczególnie tej wrażliwej, nadreaktywnej, czy suchej. Mróz, zmiany temperatury, wiatr i suche powietrze w pomieszczeniach ...
Mikołajki tuż tuż, został miesiąc do świąt więc to idealny moment, aby pomyśleć o prezentach na Gwiazdkę. Nie warto zostawiać tego na ostatnią chwilę i w ...